W pierwszym spotkaniu w rundzie rewanżowej ekstraklasy koszykarzy PGE Spójnia Stargard wygrała u siebie ze Śląskiem Wrocław 81:79.








Kibice liczyli na wielkie emocje w dzisiejszym meczu w hali OSiR Stargard i się nie przeliczyli. PGE Spójnia nie tylko postawiła się liderowi tabeli, ale i go pokonała. To było spotkanie walki, które rozstrzygnęło się w ostatnich sekundach czwartej kwarty.
PGE Spójnia była lepsza w pierwszej kwarcie, ale to nikogo nie dziwi w tym sezonie. Stargardzki zespół niejednokrotnie skutecznie rozpoczynał spotkania, ale nie zawsze później utrzymywał prowadzenie. Tym razem było inaczej.
W drugiej kwarcie PGE Spójnia miała 12 punktów przewagi, ale Śląsk to odrobił i wyszedł na prowadzenie. W całym spotkaniu wrocławski zespół miał maksymalnie 3 punkty przewagi. Prowadzenie dzisiaj się zmieniało, dziesięć razy był remis. O wszystkim decydowały dwie ostatnie akcje czwartej kwarty.
Pierwszą z nich przeprowadzali gospodarze. Przegrywając 78:79 piłkę na rozegraniu miał Courtney Fortson i widać było, że ma wielką ochotę samemu zakończyć akcję. Amerykanin był jednak dobrze pilnowany przez rywali i nie wypracował sobie pozycji rzutowej. Ale zauważył nieźle ustawionego po lewej stronie Jordana Mathewsa, który trafił trójkę wyprowadzając stargardzki zespół na dwupunktowe prowadzenie.
Ostatnia akcja dzisiejszego spotkania należała do gości. Piłkę po przerwie na żądanie wyprowadzali na połowie gospodarze. Koszykarze PGE Spójni dali się oszukać i bez krycia po lewej stronie za linią rzutów trzypunktowych pozostał Conor Morgan, który wcześniej trafił dwie trójki na cztery próby. Tym razem się pomylił i PGE Spójnia wygrała 81:79.
Jordan Mathews po raz drugi w tym sezonie wykorzystał decydującą akcję w ataku swojego zespołu, zapewniając mu celnym trafieniem wygraną. Wcześniej tak było przeciwko Astorii Bydgoszcz, także w Stargardzie. Wtedy trafił za 2 punkty.
To dopiero druga porażka wrocławskiego zespołu w sezonie, ale druga w drugim kolejnym spotkaniu. W piętnastej kolejce Śląsk przegrał w Łańcucie z Sokołem. Natomiast PGE Spójnia wygrała trzy kolejne spotkania i umacnia swoją pozycję w czołowej ósemce w tabeli.
W dzisiejszym spotkaniu należy podkreślić świetną grę koszykarzy stargardzkiegop zespołu na tablicach. PGE Spójnia miała o cztery zbiórki więcej niż Śląsk. A zanotowała ich 40. Co szczególnie warte podkreślenia, miała niemal tyle samo zbiórek w obronie i ataku. W obronie 21, a w ataku 19. Tylko Barret Benson miał 18 zbiórek, po dziewięć w obronie i ataku.
Podkreślić należy także świetną atmosferę na trybunach. Hala OSiR Stargard wypełniła się niemal całkowicie kibicami. Była także kilkudziesięcioosobowa grupa fanów Śląska. Kibice obu klubów całe spotkanie gorąco i głośno dopingowali swoje zespoły. Była także wspólna meksykańska fala.
W dzisiejszym meczu w Śląsku zagrał Jakub Nizioł, syn Piotra Nizioła, który przed laty grał w Spójni, jeszcze w czasach poprzedniego pobytu stargardzkiego klubu w najwyższej lidze. Kuba, który jest ważnym graczem wrocławskiego zespołu, w czwartej kwarcie doznał kontuzji i opuścił parkiet. Rzucił 14 punktów, miał 5 zbiórek.
Śląsk dzisiaj nie wygrał w Stargardzie nie tylko dlatego, że PGE Spójnia świetnie grała na tablicach, a w czwartej kwarcie trafiła cztery trójki. Także dlatego, że sam nie spisał się na linii osobistych. Wykorzystał tylko 9 na 17 rzutów wolnych. A że jeszcze w osiemnastu akcjach zgubił piłkę, to i przegrał w Stargardzie.
Kolejne spotkanie PGE Spójnia rozegra 21 stycznia, w Bydgoszczy przeciwko Astorii.
PGE Spójnia Stargard – WKS Śląsk Wrocław 81:79 (23:13, 23:34, 17:16, 18:16)
PGE Spójnia: Fortson 18 (raz za 3 pkt), Penava 17 (1), Benson 14, Mathews 11 (2), Clarke 10 (2), Brenk 6, Gruszecki 5 (1), Kikowski, Śnieg.
WKS Śląsk: Kolenda 17 (1), Martin 16, Nizioł 14 (2), Morgan 12 (2), Dziewa 11 (1), Bibbs 6 (2), Tomczak 3, Gołębiowski.