W osiemnastej serii spotkań ekstraklasy koszykarzy stargardzki zespół pewnie pokonał na swoim terenie Legię Warszawa 97:80.








Przed meczem można było wskazać PGE Spójnię jako faworyta, bo wcześniej wygrała cztery kolejne spotkanie w ekstraklasie. Legia jednak także sporo wygrywa, a w tabeli była o jedno miejsce wyżej niż stargardzki zespół. Oba kluby miały tyle samo punktów. Należało się więc spodziewać emocjonującego spotkania, w którym rozstrzygnięcie zapadnie w ostatnich minutach czwartej kwarty. Tak jednak nie było.
PGE Spójnia rozegrała kolejne dobre spotkanie i odniosła kolejne efektowne zwycięstwo w Stargardzie. Niedawno pokonała tutaj różnicą 33 punktów klub z Łańcuta i ograła dwoma punktami lidera z Wrocławia. A dzisiaj była lepsza od drużyny ze stolicy.
Po pierwszej połowie jeszcze nie zapowiadało się na tak wysokie zwycięstwo. Gospodarze mieli po 20 minutach osiem punktów więcej, ale goście w pierwszej połowie także mieli niezłe momenty. Po tym jednak, co zrobiła PGE Spójnia w trzeciej kwarcie, nikt już nie mógł mieć wątpliwości, kto dzisiaj jest lepszy i zwycięży. Zawodnicy stargardzkiego klubu zdominowali rywali w trzecich dziesięciu minutach. Rozgrywający Spójni Courtney Fortson świetnie prowadził grę, ale tym razem nie ograniczał się do rozdawania asyst, a sam także sporo trafiał. To był jego mecz. Amerykanin rzucił 30 punktów i miał 9 asyst. Trafił 12 z 15 rzutów z gry. Był osiem razy faulowany.
PGE Spójnia osiągnęła wysoką przewagę w trzeciej kwarcie, a w czwartej pilnowała wyniku nie pozwalając rywalom nawet pomyśleć o zwycięstwie. Trener Legii Wojciech Kamiński kręcił głową zdziwiony niemocą swoich podopiecznych, w pewnym momencie usiadł na ławce i już nawet nie denerwował się tym, co działo się na parkiecie. Widocznie wiedział, że dzisiaj nic już nie wymyśli i musi przyjąć porażkę w Stargardzie. Będzie miał jednak nad czym myśleć. Jego zespół przegrał wyraźnie, mimo że rzucił 14 trójek, a PGE Spójnia 6 i mimo że w zbiórkach było niemal remisowo (37 PGE Spójni, 35 Legii). Skąd więc taka porażka? Ponieważ Legia słabo grała bliżej kosza trafiając tylko dziesięć rzutów dwupunktowych (PGE Spójnia 24), aż szesnaście razy zgubiła piłkę (PGE Spójnia 9), miała tylko dwa przechwyty (PGE Spójnia 8).
Szóstym zawodnikiem PGE Spójni byli dzisiaj stargardzcy kibice. Trybuny hali OSiR były niemal wypełnione, a doping był głośny, gorący i słychać go było przez całe spotkanie. Kibice przychodząc w tym sezonie na mecze PGE Spójni często mają wielką frajdę z oglądania popisów swojego zespołu.
PGE Spójnia Stargard wyprzedziła Legię i jest na piątym miejscu w tabeli. W kolejnym spotkaniu zagra 5 lutego na wyjeździe z Tauronem GTK Gliwice.
PGE Spójnia Stargard – Legia Warszawa 97:80 (25:19, 30:28, 24:16, 18:17)
PGE Spójnia: Fortson 30 (raz za 3 pkt) , Benson 16, Mathews 12 (2), Penava 12.(1), Clarke 10, Kikowski 6 (1), Gruszecki 5 (1), Śnieg 4, Grudziński 2, Brenk, Chodźko, Korolczuk.
Legia: Garrett 26 (5), Vinales 11 (3), Groselle 9, Kulka 9 (1), Koszarek 7 (2), Wyka 7 (1), Berzins 4 (1), Leslie 4, Kamiński 3 (1), Sadowski.