Dużej klasy dźwięk i światła w nowo zorganizowanej przestrzeni, z osobnym miejscem dla bawiących się na stojąco, osobnym dla wózków, ogrodzonej i monitorowanej, a do tego porywający publiczność artyści. Stargard Festiwal ’24, po raz pierwszy w wybudowanym od nowa stargardzkim amfiteatrze, to było kulturalne wydarzenie na wysokim poziomie.
Czas pogrzebać sentymenty po budowanym w czynie społecznym, przaśnym obiekcie sprzed niemal pół wieku. Z niebezpiecznym spadkiem przed sceną, nieprzystosowanym dla osób na/w wózkach i dewastowanym po nocach. Stargardzianie w sercu miasta mają nowy, nowoczesny i bezpieczny amfiteatr. Wybudowany i oddany do użytku został „na styk” przed inauguracją zaplanowaną na piątek 21.06.2024 roku.
Głównym wykonawcą była firma Adamietz ze Strzelec Krajeńskich. To inwestycja miejska, prowadzona od A do Z przez Stargardzkie Centrum Kultury. Pochłonęła ponad 30 mln zł.
Nowy stargardzki „amfi”, jak w skrócie mówią niektórzy mieszkańcy, tylko z pozoru przypomina stary. Zachowany jest kształt widowni, inna natomiast jest scena, zakryta akustycznym zadaszeniem. Ławki pokryte są deskami z brazylijskiego drewna, o czym – za sprawą Muratora – głośno już jest w całej Polsce. 😉
Dużą zmianą i świetnym rozwiązaniem jest zamiana niebezpiecznego spadku za sceną na fosę, gdzie można słuchać wykonawców i bawić się na stojąco.
Amfiteatr, do którego prowadzi w sumie 8 wejść, jest ogrodzony i o godzinie 22 ma być zamykany. Podczas festiwalu wydzielony był namiot z kratą z przodu, przeznaczony na chwilę odpoczynku przy kawie i herbacie głównie dla policyjnych patroli. Nie wyglądało to zbyt dobrze. „Klatka dla psów”, jak żartował jeden ze stargardzkich policjantów.
Według opinii wielu mieszkańców słabym punktem są toalety. Na zewnątrz i w środku wykonane w estetyce bunkra. Do damskich (7 kabin) w czasie przerw między koncertami stały długie kolejki. W wąskim przejściu, podczas mijania się wychodzących i stojących w kolejce, ludzie obijali się o siebie.
Nowy obiekt jest bezpieczny, ale są też miejsca gdzie trzeba uważać, na które – po sygnałach z publiczności i własnych obserwacjach – zwróciliśmy uwagę na naszym Facebooku – zobacz TUTAJ.
Stargard Festiwal ’24 – dzień pierwszy
Było rockowo! Na początek zagrał Myslovitz, niestety bez Artura Rojka, ale nowy wokalista daje radę – komentowali uczestnicy koncertu. Na żywo w Stargardzie zabrzmiały wszystkie największe hity zespołu, który na scenie jest od ponad 30 lat. Jak się zorientowaliśmy, na występ tego zespołu do Stargardu przyjechało sporo osób z innych miejscowości.
Drugi koncert dała legendarna Małgorzata Ostrowska. Dojrzała wiekiem, niziutka wokalistka, to sceniczny wulkan energii. Stargardzka publiczność na koniec odśpiewała jej „sto lat”, a wcześniej nie zabrakło „Meluzyny”, piosenki z filmu „Podróże Pana Kleksa”, którą Stargard.News zapowiadał już 4 miesiące wcześniej. 🙂
Jako trzeci zagrał w sobotę zespół Lady Pank i jak mawia młodzież, rozwalił system. Panowie Borysewicz i Panasewicz są w świetnej formie. Dobrze było na nich patrzeć, słuchać ich i razem śpiewać, co robili i ci starsi, i całkiem młodzi uczestnicy festiwalu. Na balladzie „Zawsze tam gdzie ty” widownia rozświetliła się smartfonowymi latarkami, na koniec ze sceny poleciał deszcz kolorowych skrawków papieru.
To robiło klimat, podobnie jak słupy iskier wypuszczane na przedzie sceny, czy podświetlane na kolorowo drzewa przy wejściu do amfi. Nie wspominając o tęczowych wybuchach, które poleciały ze sceny w piątek, po oficjalnym otwarciu amfiteatru i w niedzielę, na finał Stargard Festiwalu ’24.
Świetną sprawą były też dwa pionowe telebimy, zamontowane po obu stronach sceny, na których obraz był na przemian z kamery stojącej naprzeciwko sceny i z drona. Pokazywani byli artyści, a także bawiąca się pod sceną publiczność.
Dobór artystów tego dnia spowodował, że w trakcie imprezy SCK ogłosiło sold out – wszystkie bilety zostały wyprzedane. Czyli do nowego amfiteatru weszło nieco ponad 4000 osób.
Stargard Festiwal ’24 – dzień drugi
Drugi dzień nie był sukcesem frekwencyjnym, wiemy że bilety na ten dzień były rozdawane, m.in. w szkołach, jako nagroda dla uczniów na zakończenie nauki, ale na scenie także był wysoki poziom. Choć muzyczne klimaty zmieniły się diametralnie.
Jak się okazało, w Stargardzie są fani i wokalisty młodego pokolenia, chłopaka z gitarą Błażeja Króla, i wokalistki Natalii Szroeder. Pierwszy skupia się na autorskim repertuarze, druga potrafi zmiksować kawałek Myslovitz z Depeche Mode. Oboje spotkali się z bardzo dobrym przyjęciem w Stargardzie.
Piękna i zgrabna Natalia wyszła na scenę ponownie, podczas koncertu Igo (Igor Walaszek, znany wcześniej z duetu Bass Astral x Igo). To obecnie z pewnością jeden z najlepszych męskich głosów na polskiej scenie. W jego wykonaniu był i krótki duet z Natalią, i fragment kontrowersyjnego kawałka, do którego Bass Astral wplótł odgłosy z pornograficznego filmu, i fragmencik kultowego utworu „Sweet Dreams” Eurythmics. Duże wrażenie robił cover wielkiego przeboju „Losing My Religion” z repertuaru amerykańskiej kapeli R.E.M.
Na finał zagrał electropopowy The Dumplings, o czym czytelnicy wiedzieli z naszej zapowiedzi już od 2 miesięcy. 😀
Pierogowy duet Justyna Święs i Kuba Karaś okazał się triem, z Wiktorią Jakubowską czyli Wiki Drums, na perkusji. To była muzyczno – wokalna uczta, w pięknej świetlnej oprawie. Publiczność doczekała się hitu „Kocham być z tobą”.
Pierwszy festiwal w nowym amfiteatrze zakończył się w niedzielę przed północą. W tym sezonie koncertowym, w nowym amfiteatrze w Stargardzie, zaplanowanych jest w sumie 9 wydarzeń.