Do jednego z mieszkań w śródmieściu Stargardu weszły dzisiaj służby, ponieważ bliscy nie mieli kontaktu z lokatorką i martwili się o nią.
Na miejsce przyjechała straż pożarna oraz policja i pogotowie ratunkowe. Służby zostały poproszone o pomoc w wejściu do mieszkania, bo z lokatorką jej bliscy nie mogli się skontaktować i obawiali się o jej zdrowie.
— Zgłoszenie wpłynęło o godzinie 10.18, na ulicę Słowackiego pojechał jeden zastęp z JRG Stargard – mówi mł. bryg. Paweł Różański, zastępca komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Stargardzie. – W asyście policji strażacy weszli do mieszkania, z którego lokatorką nie było kontaktu. Okazało się, że w środku nikogo nie ma.
Straż nie mogła wjechać pod sam budynek, zaparkowała przed szlabanem, postawionym przez wspólnotę sąsiedniego budynku. Jeden z lokatorów musiał czekać do końca akcji i odjazdu samochodu ratowniczo-gaśniczego, by wyjechać na ulicę Słowackiego.
Takie interwencje zdarzają się co jakiś czas. Strażacy pomagają wtedy w otwarciu mieszkań, wchodząc do środka przez drzwi lub okna. Tym razem też tak było. Nie było natomiast nikogo w mieszkaniu.
Okazało się, że lokatorka wyszła z mieszkania, nie mając ze sobą telefonu i nie było z nią kontaktu. Jej nieobecność wzbudziła zaniepokojenie bliskich i reakcję służb. Na szczęście, wszystko skończyło się dobrze.
Służby apelują do mieszkańców, by pamiętali o tym, że warto mieć zapewniony stały kontakt z bliskimi, czy to przebywając w miejscu zamieszkania czy wychodząc z domu. W tym drugim przypadku warto zabierać ze sobą telefony komórkowe.