ekstraklasa
Fot. Grzegorz Drążek

Takiego słabego ataku PGE Spójni Stargard wcześniej nie było

Takie mecze jak dzisiejszy w Słupsku trzeba szybko wymazać z pamięci. PGE Spójnia Stargard przegrała z Grupą Sierleccy Czarni 51:68.

Już pierwsza kwarta pokazała, że dzisiaj stargardzki zespół nie trafił z formą. PGE Spójnia przegrała tę część 16:25. Osiem niecelnych rzutów i cztery zgubione piłki, to nie wróżyło dobrego występu gości.

W drugiej kwarcie stargardzki zespół rzucił już tylko dwa punkty mniej niż gospodarze, ale dorobek powiększył tylko o 13 pkt. Jeszcze gorzej PGE Spójnia wypadła w trzeciej kwarcie, w której rzuciła 8 punktów. W tej części goście mieli dwanaście niecelnych rzutów i siedem zgubionych piłek. Po 30 minutach słupski klub prowadził czternastoma punktami.

W czwartej kwarcie gospodarze kontrolowali sytuację na parkiecie i wygrali spotkanie 68:51. Tak słabego występu w ataku stargardzki zespół w tym sezonie wcześniej nie zanotował. Najmniej punktów rzucił przeciwko GTK, ale i tak było to o osiem punktów więcej niż dzisiaj w Słupsku. Poza tym spotkaniem jeszcze tylko w jednym rzucił mniej niż 70 punktów. Na inaugurację sezonu we Wrocławiu miał ich 66.

Barret Benson nie trafił dzisiaj ani razu na sześć prób za 2 punkty. Jordan Mathews, bohater ostatniej akcji w Gdyni, wykorzystał dwa z dwunastu rzutów z gry. Karol Gruszecki dwa z dziesięciu. Ajdin Penava dwa z siedmiu. Courtney Fortson pięć z trzynastu. A jesli do tego dodamy, że stargardzki zespół miał 39 zbiórek, a ich rywal 52, nikogo nie może dziwić porażka stargardzkiego klubu w Słupsku.

W dzisiejszym spotkaniu w PGE Spójni ponownie nie zagrał kontuzjowany Brody Clarke. Jego nieobecność jest widoczna. Kilka dni temu w Gdyni stargardzkiej drużynie udało się jeszcze wygrać, ale przeciwko mocniejszemu zespołowi ze Słupska wyraźnie przegrała. Clarke to ważne ogniwo PGE Spójni. To koszykarz drugiego planu, który mocno pracuje w obronie i ataku i jest ważnym zawodnikiem grającym bliżej kosza.

W dzisiejszym spotkaniu nie zagrał także Tomasz Śnieg, który przydałby się na boisku, tym bardziej że ostatnio słabsze występy notuje Courtney Fortson. W dzisiejszym meczu Amerykanin był wpradzie najlepszym strzelcem stargardzkiego zespołu, ale i siedem razy po jego zagraniach piłkę przejmowali rywale.

Porażka w Słupsku nie jest tragedią. PGE Spójnia pozostaje w ósemce i jest blisko udziału w play off. Rywale jednak zbliżają się. Słupski zespół ma tylko punkt mniej, a po dzisiejszym zwycięstwie siedemnastomna punktami ma lepszy bilans bezpośrednich spotkań ze stargardzkim klubem.

Kolejne spotkanie PGE Spójnia Stargard ponownie rozegra na wyjeździe. W następny czwartek zagra w Ostrowie Wielkopolskim.