W drugim spotkaniu półfinału play off w ekstraklasie koszykarzy PGE Spójnia przegrała w Szczecinie z Kingiem 72:78.








W poniedziałkowy wieczór rozegrany został drugi mecz pomiędzy tymi zespołami w półfinałowej serii do trzech zwycięstw. W minioną sobotę, w pierwszym spotkaniu, wygrał King.
Stargardzki zespół rozpoczął dzisiejsze derby mocną obroną. W dwóch akcjach zawodnicy Kinga nie zdołali oddać rzutu w wyznaczonych na akcję ofensywną 24 sekundach. W pierwszej kwarcie to PGE Spójnia więcej prowadziła. Parę razy miała cztery punkty więcej. Po dziesięciu minutach prowadziła 18:15.
W drugiej kwarcie przez pięć minut obraz gry się nie zmieniał. Koszykarze stargardzkiego zespołu dalej nieźle bronili, a w ataku zanotowali kilka skutecznych akcji. Po pięciu minutach PGE Spójnia zatrzymała się w ofensywie. Próby dwupunktowe i trzypunktowe nie były udane. King to wykorzystał i odskoczył na dziesięć punktów. Po 15 minutach był wynik 26:26, a po 20 minutach 38:28.
Goście dzisiaj zdecydowanie lepiej bronili niż w sobotę. Były akcje Kinga, w których nie oddał rzutu w 24 sekundy i takie, w których rzucał pod presją obrońcy stargardzkiego zespołu w ostatniej chwili i piłka nie docierała do obręczy. Natomiast gorzej było w rzutach trzypunktowych. Tych PGE Spójnia w pierwszej połowie trafiła dwa na jedenaście. Ale i gospodarze zawodzili na dystansie. Przez 20 minut trafili trzy na trzynaście trójek.
W trzeciej kwarcie najpierw rozrzucał się King, który odskoczył na szesnaście punktów (46:30). Kto myślał, że PGE Spójnia odpuści, ten był w błędzie. Stargardzki zespół ruszył do ataku, a sygnał do niego dał Aleksandra Langovic, trafiając trójkę. Potem była seria skutecznych akcji Devona Danielsa IV i gospodarze wygrywali już tylko 51:43. Na boisku było dużo zaciętej gry, a w stargardzkiej drużynie szalał Daniels. Szczeciński zespół też parę razy trafił, w tym dwie trójki i po trzech kwartach wygrywał 62:50.
Czwarta kwarta należała do stargardzkiego klubu. Nasi koszykarze pozwolili rywalom rzucić tylko 16 punktów. Sami, żeby zwyciężyć, musieli odrobić w ostatnich dziesięciu minutach dwanaście punktów i dorzucić punkt przewagu. To była walka z czasem. PGE Spójnia grała walecznie i goniła wynik. W 34 minucie przegrywała 57:62. W 36 minucie, po efektownym wsadzie Dominika Grudzińskiego, 61:64. Potem, po dwóch celnych osobistych Grudzińskiego, było tylko 63:64. W tej części trafiali też Langovic i Alex Stein.
Na półtorej minuty przed końcem czwartej kwarty gospodarze mieli trzy punkty więcej. Stein wykorzystał wtedy dwa z trzech osobistych. Kto wie, co by było, gdyby i trzeci rzut wpadł do kosza. Byłyby tylko dwa punkty na korzyść Kinga. Tak się jednak nie stało. Ambitnie grająca PGE Spójnia robiłą, co mogła, jednak w decydujących momentach szczeciński zespół, za sprawą Przemysława Żołnierewicza, który wykorzystał akcję dwa plus jeden i Zaca Cuthberstona, który trafił za 2 pkt, obronił się i wygrał sześcioma punktami.
W dzisiejszym meczu było dużo kontrowersyjnych decyzji sędziów, po których przede wszystkim stargardzki zespół i jego kibice mocno się denerwowali. Ale i gospodarze niejeden razy mieli pretensje do decyzji arbitrów. Pod adresem sędziów padło z trybun sporo gorzkich słów.
Jak to na derbach, na trybunach też sporo się działo. Przez całe spotkanie był głośny doping dla obu klubów. Kibice PGE Spójni w nie ustępowali liczniejszej grupie fanów Kinga i też byli dobrze słyszani w Netto Arenie.
Teraz rywalizacja przeniesie się do Stargardu. Trzeci mecz 23 maja o godzinie 20 w hali OSiR Stargard.
King Szczecin – PGE Spójnia Stargard 78:72 (15:18, 23:10, 24:22, 16:22)
King: Meier 15 (3), Cuthbertson 13, Woodson 12 (1), Nowakowski 10 (2), Kyser 7, Udeze 7, Mobley 6 (2), Żołnierewicz 6, Mazurczak 2, Borowski.
PGE Spójnia: Daniels IV 23 (4), Stein 16 (2), Grudziński 10, Langovic 9 (1), Simons 6 (2), Gordon 3, Brown Jr. 2, Łapeta 2, Gruszecki 1,