Dziś, w Sądzie Rejonowym w Stargardzie, odbyło się kolejne posiedzenie w sprawie korupcyjnej, w której oskarżony jest stargardzki ksiądz oraz więzień spod Stargardu. Zeznawało 4 świadków, obecni oraz były funkcjonariusz służby więziennej.
Przypomnę: 42-letni ksiądz – rezydent dużej parafii w Stargardzie oskarżony jest o korupcję, której miał się dopuścić w pierwszej połowie 2018 roku, gdy był kapelanem więziennym w Zakładzie Karnym w Stargardzie. Więźniowie wpłacali na jego konto pieniądze za przekazywanie im niedozwolonych rzeczy. Grozi mu za to od pół roku do 8 lat więzienia. Współoskarżonym jest więzień, który miał go korumpować. To 36-latek spod Stargardu, który ma za sobą 16 lat pobytu za kratami, a na wolność ma wyjść w 2027 roku. Konwojowany jest z Aresztu Śledczego w Szczecinie. Dziś na salę rozpraw weszła jego – jak się przedstawiła – obecna narzeczona, która została natychmiast przez sąd wyproszona, a oskarżony upomniany za nieuprawniony kontakt z nią, bo polecił jej, że „ma jechać do mamy”.
Po ponad 4 latach śledztwa przed miesiącem ruszył proces. Dziś było kolejne posiedzenie sądu w tej sprawie. Do tej pory zeznają świadkowie będący przedstawicielami służby więziennej, obecnymi lub emerytowanymi. Dzisiaj jako pierwsza przed sądem stanęła kobieta, która od ponad 20 lat związana jest z SW. W 2018 roku, jako więzienna wychowawczyni, rozmawiała z księdzem pytając go, czy przenosił telefony. Ksiądz zaprzeczył. Wcześniej odbyła z księdzem rozmowę, by nie spoufalał się z osadzonymi.
– Rozmowa w kwietniu 2018 roku dotyczyła tego, że ksiądz opublikował na swoim Facebooku rysunek Matki Boskiej, który dostał od więźnia, a nie powinien tego robić – mówiła dziś przed sądem.
– Na teren zakładu nic nie wolno wnosić, przenoszenie rzeczy przez bramę, czy podawanie numeru konta jest niezgodne z prawem – wyjaśniała. – Rzeczy, jedynie za zgodą dyrektora, mogą na bramę przynosić bliscy. Przez prawie 22 lata służby nie spotkałam się z tym, by ktoś obcy mógł coś przynieść dla osadzonego.
– 16 lat siedzę w zakładzie karnym i wiem, że nie ma znaczenia, kto przynosi zakup, na który jest zgoda dyrektora – mówił na to oskarżony więzień.
Kolejny świadek, funkcjonariusz SW, mówił że kapelan cały czas zaprzeczał jakoby miał coś przenosić więźniom i że na początku w więzieniu myślano, że to są pomówienia.
– Ksiądz najprawdopodobniej dostarczał osadzonym nie tylko telefony, tytoń, było podejrzenie, że przenosił inne niedozwolone substancje, ale nie było na to dowodów – zeznawał funkcjonariusz. – W jednym ze znalezionych telefonów były smsy księdza z osadzonym (współoskarżonym).
– Cela była 9-osobowa, skąd wiadomo, że to był mój telefon, czy smsy podpisane były imieniem i nazwiskiem? – pytał oskarżony więzień.
– Ksiądz umawiał się na indywidualne posługi religijne i na przenoszenie paczek za drobne sumy – zeznawał funkcjonariusz. – Wcześniej były rozmowy z kapelanem o niedozwolonych kontaktach z osadzonymi. Ksiądz kategorycznie zaprzeczał, że miał z nimi nielegalne kontakty. Twierdził, że niczego im nie wnosił, że to są pomówienia. Przyznał tylko, że w dobrej woli wnosił tytoń, że nie wiedział, co jest w środku. To były rozmowy instruktażowe. Pierwszy raz zdarzyło się tak w stargardzkim zakładzie karnym, że kapelan musiał być tak instruowany.
Funkcjonariusz zeznał dziś także, iż ksiądz nie składał żadnych oficjalnych wniosków do dyrektora więzienia o przenoszenie rzeczy do środka, a powinien to robić nawet w przypadku chęci wniesienia kawy.
Trzeci dziś świadek, także pracownik SW, zeznał, że oskarżony więzień wpłacił na konto kapelana nie tylko 150 zł (z czego 100 zł za przeniesienie telefonu, a 50 zł na różańce do kaplicy), ale był także kolejny przelew, na 50 zł.
Na pytanie pani prokurator o zgody dyrekcji jednostki na wnoszenie rzeczy świadek zauważył:
– Zgody dyrektora dla kapelanów są głównie na wniesienie biblii czy religijnych czasopism. Paczki przyjmowane są tylko od osób bliskich, od innych wyłącznie za zgodą dyrektora – wyjaśniał.
Następnym, ostatnim dziś świadkiem, który stanął przed sądem, był emerytowany już funkcjonariusz służby więziennej. On też, mimo upływu lat, pamięta że ksiądz twierdził iż jest pomawiany o przemyt rzeczy, który niestety jest zmorą jednostek penitencjarnych.
– Do zakładu karnego nielegalnie trafiały dopalacze, narkotyki, także telefony, pendrivy, a tytoń dostępny jest w kantynie – mówił. – Szczególnie latem cywile i osoby z zewnątrz przenosiły nielegalne rzeczy. Nie przypominam sobie, by ktoś wnosił tytoń na skręty. Za normę uznaje się wniesienie 2 paczek papierosów, na użytek własny dla osoby palącej. Sposoby i zasady kontroli na bramie zakładu określają przepisy ministerstwa sprawiedliwości. Są różnice w przypadku funkcjonariuszy SW, którzy są zawsze poddawani kontroli, i w przypadku pracowników cywilnych. Niektórzy traktowani są jako osoby zaufania publicznego i rzadziej kontrolowani. Panie nieraz wykorzystywały rentgen na bramie, by znaleźć coś w swojej torebce – tym zeznaniem świadek wywołał uśmiech sądu i innych uczestników procesu.
Emerytowany funkcjonariusz wspominał też o braciach siedzących za kratami, specjalizujących się w handlu nielegalnymi rzeczami, którzy w więzieniu dysponowali nawet smartwatchem.
Kolejni świadkowie w sprawie przed sądem stanąć mają za niespełna miesiąc.