Witold Mateńko
Fot. Grzegorz Drążek

Jego miasto – Stargard. Emeryt, który rzadko siedzi w kapciach przed telewizorem

Miłość do Stargardu, sportu i literatury. O swoich pasjach opowiedział nam Witold Mateńko, stargardzianin od 1945 roku.

Stargard z pasją – odcinek 31

Witold Mateńko pochodzi z Mazowsza. Urodził się w Ursusie, mieszkał z rodzicami w Pruszkowie.

– Mój ojciec Jan był represjonowany, bo był w Armii Krajowej – wspomina pan Witold. – Razem z innymi akowcami w maju 1945 roku przybył do Stargardu. Dwa miesiące później, w lipcu, przyjechała tutaj moja mama Jadwiga ze mną. Będąc w Stargardzie od 1945 roku czuję się pionierem tego miasta. Do Stargardu przybyłem jako 7-latek, dziś mam 85 lat.

Witold Mateńko ze zbiorów prywatnych
Fot. ze zbiorów Witolda Mateńko. Mały Witek, z prawej jego mama Jadwiga

Gość wymachiwał w barze pistoletem

Mój rozmówca wspomina, że po przybyciu do Stargardu mieszkał z rodzicami na rogu ulic Dworcowej i Mickiewicza.

– Ojciec, ze swoimi znajomymi z AK, z którymi przybył do Stargardu, założyli przy ulicy Dworcowej 12 Bar Warszawski – mówi Witold Mateńko. – Otworzyli go pod nosem NKWD, który przy Dworcowej miał swoje biuro. Raz było takie zdarzenie, że do baru przyszedł enkawudzista i zaczął wymachiwać pistoletem. Na szczęście, nie zaczął strzelać. Jego koledzy jakoś zapanowali nad nim i go wyprowadzili.

Witold Mateńko ze zbiorów prywatnych
Fot. ze zbiorów Witolda Mateńko. Róg ul. Dworcowej i Mickiewicza w 1947 roku.

Mały Witek uczył się w Szkole Podstawowej nr 1 przy ulicy Popiela, gdzie dzisiaj działa Zespół Szkół w Stargardzie, w skład którego wchodzi SP 9 i Ogólnokształcąca Szkoła Muzyczna I stopnia.

Po szkole podstawowej uczyłem się w Liceum Pedagogicznym na placu Majdanek, gdzie dziś jest Szkoła Podstawowa nr 7, a po liceum zaocznie studiowałem filologię polską na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Witold Mateńko
Witold Mateńko ze zbiorów prywatnych
Fot. ze zbiorów prywatnych. Witek z prawej w ubraniu z wełny uszytym przez jego mamę, która była krawcową.

Pan Witold podkreśla, że ze Stargardem jest związany nierozerwalnie.

– Jeśli opuszczałem Stargard, to góra na dwa miesiące, na jakieś wyjazdy, kolonie – mówi stargardzianin. – Kocham Stargard, to jest mój kawałek ziemi na tym świecie. Przez lata miałem kilka różnych propozycji przenosin do innych miejscowości, gdzieś tam pojawiały się myśli, by z nich skorzystać, ale ostatecznie nie zdecydowałem się na to. Jestem lokalnym patriotą. W Stargardzie dobrze się czuję.

Witold Mateńko ze zbiorów prywatnych
Fot. ze zbiorów Witolda Mateńko. Pamiątkowe zdjęcie z czasów szkoły podstawowej z uczniami różnych klas.

W Błękitnych od 73 lat

Od młodzieńczych lat Witolda ciągnęło do sportu.

– W 1950 roku zapisałem się do Błękitnych i do dzisiaj należę do tego klubu – podkreśla Witold Mateńko. – Na początku, tak jak wtedy wszyscy chłopcy, grałem w piłkę nożną. Po namowie mojego kolegi Bohdana Kowalskiego, niestety już nieżyjącego, miłośnika filmu, podróży, literatury, zacząłem grać w ping-ponga. Wszędzie, gdzie chodziliśmy, zabieraliśmy ze sobą rakietki. I jak tylko była okazja, to graliśmy. Na przykład w zakładach pracy, bo tam zwykle znalazł się jakiś stół, żeby poodbijać piłeczkę.

Witold Mateńko ze zbiorów prywatnych
Fot. ze zbiorów Witolda Mateńko. Z lewej Witold Mateńko, z prawej Bohdan Kowalski.

To nie była tylko rekreacyjna gra.

– W 1957 roku byłem w zespole Błękitnych, który rywalizował w drugiej lidze tenisa stołowego – wspomina pan Witold. – Niestety, w klubie nie było pieniędzy na to, by kontynuować udział w tych rozgrywkach. Rok tylko wtedy graliśmy na tym poziomie.

Witold Mateńko opowiada, że do sportu zaraził się w Liceum Pedagogicznym w Stargardzie, które bardzo stawiało na aktywność fizyczną i sport.

– Dyrektorem liceum był Edmund Reksiński, mistrz Polski juniorów w rzucie dyskiem, a jednym z moich nauczycieli był pan Smajkiewicz, który podobnie jak dyrektor Reksiński uważał, że warto uprawiać sport – mówi Witold Mateńko. – Pan Smajkiewicz trenował drużynę koszykówki Spójni Stargard. Namówił mnie, bym dołączył do niej i w ten sposób trafiłem do zespołu grającego wtedy w B klasie. W Spójni w koszykówkę grali wtedy między innymi Szuber, Chmielarz, Nowicki, Bytniewski, bracia Żukowscy.

Pan Witold podkreśla, że sport go wciągnął na dobre i dlatego nie ograniczał się do jednej dyscypliny.

Ciągle przebywałem na sali gimnastycznej, ale i trenowałem na świeżym powietrzu. Uprawiałem lekką atletykę, przede wszystkim biegi krótkie i skok wzwyż, grałem w siatkówkę i koszykówkę, oczywiście w tenisa stołowego.

Witold Mateńko

Z ping-pongiem związał się na dobre i także dzisiaj pogrywa czasem w niego.

– Grałem rok w drugiej lidze, potem występowałem w trzeciej lidze, byłem zawodnikiem, trenerem, później działaczem – opowiada mój rozmówca.

Przy stole z Andrzejem Grubbą

Dzisiaj takie stargardzkie kluby jak Błękitni czy Spójnia związane są z jedną, góra dwoma dyscyplinami sportu. Błękitni to już tylko piłka nożna, Spójnia to koszykówka i w mniejszym stopniu siatkówka. W czasach, kiedy Witold Mateńko rozwijał swoją sportową pasję, kluby te były wielosekcyjne. Poza piłką nożną, koszykówką i siatkówką były na przykład takie dyscypliny jak tenis stołowy, boks, karate, pływanie, lekkoatletyka, brydż. Później po kolei dyscypliny te przypisywane były do innych klubów lub stowarzyszeń sportowych. Lekkoatletyka to dzisiaj WMLKS Pomorze i LKS Pomorze, pływanie to Neptun, tenis stołowy to ATS, brydż to Brydż-Star, karate to Shobu-Kan i Kamikaze, a boks uprawia się w Stargardzie w ramach działających tutaj klubów mieszanych sztuk walki.

– Stargard swego czasu był potęgą w kraju w pływaniu, nasi reprezentanci wygrywali w lidze miast z większymi ośrodkami – przypomina Witold Mateńko. – Ja sam wyczynowo pływania nie uprawiałem, ale w zawodach szkolnych w tej dyscyplinie brałem udział. Mam uprawnienia ratownika wodnego. Jako ratownik pracowałem na koloniach.

Witold Mateńko ze zbiorów prywatnych
Fot. ze zbiorów Witolda Mateńko. Witold Mateńko z Bohdanem Kowalskim.

Na tym nie koniec fascynacji sportowych pana Witolda.

– Zimą grałem w ping-ponga, a latem w tenisa ziemnego – wspomina Witold Mateńko. – Nieskromnie powiem, że w tenisa ziemnego szło mi całkiem nieźle. Dwa razy zdobyłem mistrzostwo Stargardu.

To jednak tenis stołowy był największą pasją sportową pana Witolda. Przy okazji startów w zawodach poznał Andrzeja Grubbę, zmarłego w 2005 roku w wyniku ciężkiej choroby jednego z najwybitniejszych polskich tenisistów stołowych. Dokładnie dzisiaj, 14 maja 2023 roku, obchodziłby on 65 urodziny.

– Pojechałem kiedyś na zawody do Starogardu Gdańskiego do szkoły, której dyrektorem był ojciej Andrzeja Grubby i tam się poznaliśmy – wspomina Witold Mateńko. – Miałem nawet okazję rywalizować z nim w trzeciej lidze. Andrzej był wtedy juniorem i rozpoczynał swoją przygodę z ping-pongiem. Pamiętam, że przegrałem z nim 1:2.

Andrzej Grubba nie od razu został tenisistą stołowym. Zaczynał od piłki ręcznej. Co ciekawe, w szczypiorniaka grał jako zawodnik leworęczny, a później w tenisa stołowego był zawodnikiem praworęcznym.

Witold Mateńko

Kiedyś nauczyciel, teraz student UTW

Po studiach Witold Mateńko pracował jako nauczyciel języka polskiego. Od 1960 do 1970 roku w ówczesnej Szkole Podstawowej nr 2 przy ulicy Limanowskiego w Stargardzie. Od 1970 do 1990 roku w Zespole Szkół nr 1, popularnym Parku, w parku 3 Maja w Stargardzie.

Witold Mateńko ze zbiorów prywatnych
Fot. ze zbiorów Witolda Mateńko. Trzeci z prawej Witold Mateńko na pochodzie 1 Maja. Po jego lewej stronie Adam Kisio, nauczyciel, samorządowiec.

Później pan Witold stał się bardzo aktywnym emerytem. I to na różnych polach działalności. Pan Witold śmieje się, że już jako emeryt odnosi swoje największe sukcesy sportowe.

– Dwa razy zdobyłem wicemistrzostwo Polski nauczycieli w swojej kategorii wiekowej, a raz brązowy medal w mistrzostwach Polski weteranów, wygrałem także Ogólnopolski Turniej Weteranów w Elblągu – wylicza pan Witold.

Obecnie mój rozmówca mniej już gra w ping-ponga, ale za to szkoli innych emerytów.

– Prowadzę zajęcia sekcji tenisa stołowego Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Stargardzie – mówi stargardzianin.

Witold Mateńko był zaangażowany w tworzenie UTW w Stargardzie.

– Uniwersytet Trzeciego Wieku powstał w naszym mieście w 2000 roku – mówi pan Witold. – Głównymi założycielami byli pasjonat Stargardu Edward Olszewski, była kierowniczka stargardzkiej biblioteki Aleksandra Kwiecińska, nauczycielka historii w I Liceum Ogólnokształcącym w Stargardzie Alicja Golisz-Wollek, no i ja z nimi tworzyłem UTW. Z tej czwórki w gronie żyjących pozostałem tylko ja. Utworzenie UTW to był świetny pomysł. Dzisiaj to prężnie działająca organizacja skupiająca seniorów. Jest tutaj wiele i to bardzo różnych sekcji zainteresowań. Szkoda tylko, że w UTW jest mało mężczyzn. Kobiety stanowią jakieś osiemdziesiąt procent słuchaczy. Zapraszam więc panów emerytów do przyłączenia się do nas.

Witold Mateńko przez trzy kadencje był wiceprezesem UTW w Stargardzie, a przez dwie kadencje jego prezesem. Obecnie jest w zarządzie. W Uniwersytecie Trzeciego Wieku w Stargardzie pan Witold realizuje jeszcze jedną swoją pasję. A jest nią brydż.

Witold Mateńko ze zbiorów prywatnych
Fot. ze zbiorów Witolda Mateńko. Pan Witold z kolegami brydżystami.

– Jakieś trzydzieści lat temu zainteresowałem się brydżem – wspomina Witold Mateńko. – To gra karciana, która świetnie rozwija umysł. To także rywalizacja sportowa. Jestem w drużynie Brydż-Star Stargard, która zajęła w tym sezonie czwarte miejsce w lidze okręgowej w brydża sportowego. Brydż-Star ma jeszcze zespół występujący w trzeciej lidze. My, stargardzcy brydżyści, gramy dwa razy w tygodniu w Domu Kultury Kolejarza. A ja dodatkowo prowadzę zajęcia sekcji brydża Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Stargardzie. Nasi brydżyści z UTW mają spore sukcesy w Polsce.

Jeśli ktoś myśli, że to wszystko, jeśli chodzi o sportowe zainteresowania pana Witolda, ten się myli. Od niedawna Witold Mateńko i inni słuchacze UTW grają w bowling. Powstała nawet Stargardzka Liga Bowlingowa Seniorów UTW. Rywalizuje w niej dwanaście ekip. Mecze odbywają sie w kręgielni Rondo w Stargardzie. Zespół, w którym gra pan Witold, ma nazwę Żwawi.

Autor i kronikarz

Witold Mateńko mówi, że ma trzy miłości. Do Stargardu, sportu i literatury.

Miłość do literatury zaszczepił we mnie profesor Tadeusz Klusik z Liceum Pedagogicznego w Stargardzie. Bardzo dużo w tym względzie zawdzięczam także Bohdanowi Kowalskiemu.

Witold Mateńko

Ulubionym pisarzem pana Witolda jest Jan Parandowski, autor między innymi wydanej w latach dwudziestych XX wieku „Mitologii”.

– Jego książka „Dysk olimpijski” została nagrodzona w 1936 roku brązowym medalem w olimpijskim konkursie sztuki i literatury, takie konkursy swego czasu odbywały się przy okazji Igrzysk Olimpijskich – mówi Witold Mateńko. – O Janie Parandowskim pisałem pracę magisterską. W jego twóczości zachwyca mnie wspaniała polszczyzna, głęboki humanizm, erudycja, szerokie zainteresowania.

Witold Mateńko ma w swoim autorskim dorobku trzy publikacje. To „Oni byli pierwsi…” o historii Błękitnych Stargard od 18 maja 1945 roku do 18 maja 2000 r., „Uniwersytet Trzeciego Wieku, czyli sposób na życie” o historii UTW w Stargardzie w latach 2000-2010″ i „Wiersze zebrane studentów Uniwersystetu Trzeciego Wieku w Stargardzie”.

Pan Witold jest także kronikarzem. Mimo że czasy mocno się zmieniają, coraz więcej dzieje się w internecie, gdzie gromadzone są wszelkie możliwe zbiory, to mój rozmówca cały czas prowadzi tradycyjne, książkowe kroniki Błękitnych Stargard i stowarzyszenia Brydż-Star, którego jest członkiem zarządu.

Uwielbia różankę

Witold Mateńko stawia sobie kolejne cele i plany do zrealizowania.

– Jestem aktywny i chcę dalej działać – podkreśla pan Witold. – Tak naprawdę to trudno u mnie znaleźć jakiś dzień wolny. Każdego dnia coś robię, gdzieś jestem.

Stargardzianin podkreśla, że nie mógłby realizować wszystkich swoich pasji, gdyby nie jego żona Oksana. Ich małżeństwo trwa od 1968 roku.

Moja żona nigdy nie broniła mi realizacji moich pasji, wręcz przeciwnie, sama zaczęła grać w tenisa stołowego i była w tym niezła.

Witold Mateńko

Pytam pana Witolda, jak ocenia Stargard z perspektywy tych 78 lat, od kiedy tutaj jest.

– Wiadomo, że kiedyś to było zupełnie inne miasto – odpowiada Witold Mateńko. – Po wojnie, przez długie lata, Stargard był szary. Stare Miasto było w osiemdziesięciu procentach zniszczone i potrzeba było czasu na jego odbudowę. Inne rejony po kawałku się zmieniały. Dzisiaj mamy rozwijające się miasto, w którym jest co robić, gdzie pójść. Ja lubię chodzić do ogrodu różanego w parku Jagiellońskim. Chodzę na wydarzenia do Stargardzkiego Centrum Kultury, do kina, jestem na meczach Spójni i Błękitnych. Lubię też ruszyć się kawałek poza miasto, nad jezioro Miedwie.

Czy mój rozmówca do czegoś tęskni?

– Do młodości – odpowiada Witold Mateńko.

„Stargard – moje miasto”

Miasto mojego Dzieciństwa
I Trzeciego Wieku.
Zrodziło się z gruzów,
Jak feniks z popiołów.
By stać się szczęśliwą gwiazdą,
Dla stargardzian pospołu.

Szli na zachód osadnicy,
Równym szykiem.
Witał ich Jan Chrzciciel
Strzelistym gotykiem.

A perła zachodu
z królewskim majestatem.
A Pan Józef Parys
z burmistrza mandatem.

I wojowie Czarnieckiego
na ceglanym szlaku.
I kamienie historii
na każdym deptaku.

Witold Mateńko 2012/2013