Stargardzianin Paweł Sawicki, przygotowujący się do mistrzostw świata w enduro, wystartował w zawodach Pucharu Polski Enduro i serii IPON Enduro w Siedlęcinie.
To były pierwsze zawody sezonu motocyklowego Pawła Sawickiego.
– Pogoda na wyjazd do Siedlęcina na Puchar Polski Enduro oraz serię IPON Enduro była po prostu wyśmienita – uważa Paweł Sawicki z MotoBoyz Stargard. – 4 stopnie na termometrze i zapowiadane opady śniegu z deszczem nie zwiastowały łatwych warunków. No i tak jak zakładałem było! Tor nie miał miejsca, w którym nie było błota. Dojechaliśmy wieczorem w piątek, a więc nie było szansy, żeby przejść tor, więc wybraliśmy się w sobotę o 8 rano na obchód. Ciężko było iść, a co dopiero jechać. Podjazdy, zjazdy to była istna maź, odcinki na prostych to koleiny po 40 cm, a więc zwiastowało ciężki dzień. Zawody odbywały się przez dwa dni – dwie rundy, a więc walka ostra, tym bardziej że każdy miał takie same ciężkie warunki.
– Nasz start odbywał się w 2 turze, czyli około godziny 13.30, więc razem z Damianem z EMG Gryfice startującym w klasie Junior mogliśmy zobaczyć jak jedzie śmietanka polskiego enduro – informuje Paweł Sawicki. – Nie wyglądało to dobrze, bo przed przeszkodami (oponami i belkami ) było tak ślisko, że każdy nie ryzykował skakania, a bardziej spokojne przejeżdzanie i nie zaliczanie gleb. Zdarzyło się kilku śmiałków, którzy skoczyli , ale było to tak ryzykowne, że my woleliśmy spokojnie dojechać bez kontuzji.
Stargardzianin podkreśla, że o godzinie 13.30, kiedy przyszła pora na jego start, pogoda jeszcze się bardziej popsuła.
– Nie dość, że było ślisko, to jeszcze zaczęło padać – relacjonuje Paweł Sawicki. – Raz słońce raz deszcz. Damian jechał jako pierwszy w klasie Junior, ja 20 minut po nim. Pierwsze okrążenie, które nie było mierzone już pokazało, jak będzie ciężko. Dojazdówki były po prostu jak lodowisko. W każdym okrążeniu mieliśmy dwie próby – Enduro oraz Cross, które były mierzone (odcinki po około 4 km). Dodatkowo dojazdówka około 8 km. Czas na zrobienie jednego okrażenia wynosił około 45 minut. W całym dniu trzeba było zrobić 5 takich okrążeń. Dużo osób po pierwszym okrażeniu zaczęlo się wycofywać ze względu na bardzo ciężkie warunki. Ja po przejechaniu trzech okrażeń stwierdziłem, że niestety nogi od odpychania się w koleinach nie dają już rady, a do tego doszły skurcze spowodowane czterema godzinami snu. Postawiłem, że drugiego dnia będzie więcej mocy i odzyskam siłę na tak ciężką walkę. Damianowi udało się zrobić jedną pętlę więcej, za co mega szacunek, bo naprawdę nie było lekko.
Pogoda na następny dzień to deszcz ze śniegiem i 1 stopień Celsjusza na plusie.
– Co gorsza, starty ruszały już o godzinie 8 – mówi stargardzianin. – Ale co tam! Wstajemy i lecimy z pozytywnym nastawieniem. Na miejscu dowiedzieliśmy się, że próba cross zostaje wyrzucona ze względu na nieprzejezdność. Kamień z serca! A więc szybkie przebieranie i lecimy na start. W pierwszym okrążeniu nie obyło się bez kilku gleb ze względu na koleiny dnia poprzedniego, które przez całą noc opadów niestety zapełniły się wodą. Później było już coraz lepiej i z okrążenia na okrążenie poprawiałem czas próby Enduro. Dzięki walce udało się zdobyć 5 miejsce w klasie Hobby E1 Pucharu Polski i 7 miejsce w klasie Hobby IPON. Super trening , tym bardziej że w tak ciężkich warunkach co na pewno dało doświadczenie i wzmocniło mnie fizycznie. Brawo dla „Młodego” Damiana który także ukończył ten dzień na 4 pozycji klasy junior i 3 pozycji klasy SHERCO GOLD CUP. Piękny wyjazd w górskie tereny i zebrane doświadczenie. Do mistrzostw świata zostało nieco ponad 60 dni, więc trzeba zwiększyć intensywność treningów.