Sebastian Machowski trener PGE Stargard po sezonie ekstraklasy
Fot. Grzegorz Drążek. Sebastian Machowski (na dole drugi z lewej) z zespołem PGE Spójni Stargard i kibicami stargardzkiego klubu

Trener Machowski: PGE Spójnia Stargard w nowym sezonie kadrowo będzie inna

Po zakończonym dla PGE Spójni sezonie, kiedy emocje nieco już opadły, rozmawialiśmy z trenerem stargardzkiego zespołu Sebastianem Machowskim. O tym, co za nami, ale i o przyszłości PGE Spójni.

Z trenerem Machowskim rozmawiał współpracujący z serwisem Stargard.News Sebastian Drążek.

Gratulacje trenerze za zajęcie piątego miejsca. Jest to najlepszy wynik od powrotu PGE Spójni do ekstraligi.
Dziękuję bardzo. Rzeczywiście osiągnęliśmy w tym sezonie niezły wynik. Cieszę się, że mogliśmy dać wspaniałym stargardzkim kibicom sporo radości i zadowolenia.

Z punktu widzenia kibica chciałoby się powiedzieć, że były to udane rozgrywki jednak ostateczny rezultat jest słodko-gorzki. Zgodzi się pan z tym stwierdzeniem?
To zależy jak spojrzymy na ten wynik. Uważam, że runda zasadnicza, którą zakończyliśmy na wysokim piątym miejscu, była naszym sukcesem. Wygraliśmy 18 spotkań. Poza Kingiem Szczecin byliśmy w stanie pokonać każdego przeciwnika. Zagraliśmy świetne mecze przeciwko mistrzowi i wicemistrzowi Polski. Kibice emocjonowali się naszymi potyczkami i w większości z nich cieszyli się z naszych zwycięstw. Ten obraz został nieco zamazany przez ćwierćfinał play off. Ulegliśmy Legii 0:3 i przyznaję, że jestem rozczarowany takim wynikiem. Liczyliśmy, że zagramy więcej niż trzy mecze.

Gdzie należy upatrywać dość gładkiej porażki z Legią Warszawa?
Nie było tak, że my te mecze przegraliśmy z kretesem, ale na ten moment koszykarze z Warszawy byli od nas po prostu lepsi. Zebrali w trakcie sezonu więcej doświadczenia, chociażby poprzez grę w europejskich pucharach. Wykorzystali wszystkie swoje atuty i ostatecznie nie dali nam większych szans w ćwierćfinałowej rywalizacji. Nasza forma nie była optymalna z powodu kontuzji, których doznali moi zawodnicy. Courtney Fortson, Brody Clarke, Barret Benson oraz Ajdin Penava leczyli urazy w końcówce sezonu zasadniczego i z całą pewnością miało to wpływ na ich dyspozycje w play off. Muszę przyznać, że w trzecim meczu zabrakło mi szczelnie wypełnionej przez naszych kibiców stargardzkiej hali. Oni, swoim dopingiem, nieśli nas przez cały sezon. Rozumiem kwestie finansowe, że nie każdy może sobie pozwolić na kupienie kolejnego biletu. Myślę, że jest to kwestia, którą należy wspólnie rozwiązać, aby w kolejnym sezonie w decydujących starciach nasza hala pękała w szwach.

A może przeciwnicy dobrze rozpracowali grę PGE Spójni? Chciałbym zapytać w szczególności o Fortsona, który imponował swoją grą, był wybierany MVP poszczególnych meczów, a nawet miesiąca, ale pod koniec sezonu już tak nie błyszczał. Jako lider zespołu nie dał drużynie tyle ile szczególnie w środkowej części sezonu zasadniczego.
Zgadzam się, że Courtneyowi grało się trudniej w ostatnich meczach. Wynikało to zarówno z kontuzji, której doznał, a także z przygotowania taktycznego naszych rywali. To jest dość normalna sprawa, że im sezon trwa dłużej, to i trenerzy poszczególnych drużyn mają więcej wiedzy na temat przeciwnika. Fortson zdobył polską ligę szturmem, czym zwrócił na siebie zdecydowanie większą uwagę trenerów innych drużyn i w późniejszej części sezonu było mu już zdecydowanie trudniej, gdyż przeciwnicy stosowali różnego rodzaju zagrywki w celu ograniczenia jego poczynań ofensywnych. Courtney jest jednak świetnym koszykarzem i z całą pewnością udowodni to jeszcze w kolejnych sezonach.

Zamykając temat kończącego się sezonu, jaką notę, w skali od 1 do 10, wystawiłby pan swojemu zespołowi?
Trudno w ten sposób oceniać, gdyż jest wiele czynników, które decydowały o naszej grze i postawie w poszczególnych spotkaniach. Część zadań zrealizowaliśmy perfekcyjnie inne zaś lepiej lub nieco gorzej. Jeżeli jednak mam wystawić mojej drużynie ocenę za ten sezon to dałbym mocną 7, albo słabszą 8.

Pokusiłby się pan o wskazanie najlepszego zawodnika w PGE Spójni?
Zdecydowanie nie pokusiłbym się, gdyż według mnie cały zespół zapracował na ten wynik. Wszyscy zawodnicy ciężko pracowali przez cały sezon, abyśmy ostatecznie zajęli piąte miejsce i awansowali do fazy play off. Gdybym wymienił tylko jednego zawodnika, mógłbym w ten sposób umniejszyć rolę pozostałych graczy, którzy mogliby poczuć się niedocenieni, a dla mnie zawsze najważniejsza jest drużyna jako całość.

No dobrze, to proszę wskazać koszykarza, który dokonał największego postępu w trakcie rozgrywek.
Bez cienia wątpliwości mogę powiedzieć, że każdy z moich graczy dawał z siebie wszystko i starał się poprawiać w poszczególnych elementach koszykarskiego rzemiosła. Karol Gruszecki imponował konsekwencją, Adam Brenk niesamowicie pracował w obronie, Paweł Kikowski ustabilizował swoją formę. Myślę, że największy postęp poczynił Brody Clarke. Wynika to z tego, że on całkowicie zmienił swoją pozycję na boisku. Przychodził do PGE Spójni z Niemiec, gdzie grał na drugim szczeblu rozgrywek jako center. W Stargardzie stał się fantastycznym silnym skrzydłowym z bardzo dobrym rzutem za 3 punkty. Na pewno ten sezon pomoże jemu jak i innym zawodnikom w rozwoju koszykarskiej kariery.

Porozmawiajmy nieco o przyszłości. Czy są już jakieś ustalenia co do składu na kolejny sezon?
Właśnie jestem w drodze do Stargardu (rozmawialiśmy we wtorek 23.05 – dop. S.D.), aby rozmawiać o planie na przyszły sezon. Mamy pewne wstępne ustalenia, ale szczegółów nie mogę jeszcze zdradzić. W ciągu najbliższych kilku dni niektóre sprawy się wyjaśnią i będziemy mogli podać nieco konkretów. Mogę tylko powiedzieć, że kadrowo PGE Spójnia w kolejnym sezonie będzie inna. Co do nazwisk, to proszę uzbroić się w cierpliwość.

Jak duży wpływ ma pan na to, kto zagra w stargardzkim zespole?
To nie jest one man show i nie decyduję w pojedynkę o sprawach kadrowych. Rozmawiam ze swoim sztabem trenerskim. Konsultuję się także z Krzysztofem Koziorowiczem oraz prezesem klubu. Ja proponuję zawodników. Wspólnie o nich dyskutujemy i podejmujemy decyzje, za które ja biorę pełną odpowiedzialność.

Czy fakt, że Polska Grupa Energetyczna zdecydowała się przedłużyć umowę sponsorską na kolejne lata ma duży wpływ na komfort pracy w Stargardzie?
Oczywiście, że tak. Każdy trener życzyłby sobie takiej stabilizacji, możliwości spokojnej pracy i realizacji celów krok po kroku. Mam nadzieję, że nic nie stanie na przeszkodzie i będę twarzą długofalowego projektu, który pozwoli stargardzkiemu klubowi spokojnie się rozwijać i osiągać kolejne sukcesy. Dla mnie w pracy istotne jest wzajemne zaufanie i nauka na własnych błędach. Szukam ich najpierw u siebie i staram się je poprawiać. Ten sezon dał mi ogromną dawkę doświadczenia i chciałbym to wykorzystać w mojej pracy tu w Stargardzie w kolejnych sezonach. Ważne jest, aby zdefiniować czym jest sukces i znaleźć drogę do jego osiągnięcia. Aby tego dokonać potrzeba codziennie ciężko pracować, rozwijać siebie i zawodników, a w konsekwencji cały klub. I do tego potrzebna jest stabilizacja finansowa, którą w Stargardzie zapewnia PGE. A ja chciałbym sprawić, że gra PGE Spójni będzie nie tylko efektywna, ale i efektowna, taka bardziej sexy, żeby kibice na każdym meczu w komplecie wypełniali naszą halę.

Jakie ma pan plany na najbliższe tygodnie?
Niedługo w Niemczech odbędą się finałowe mecze rozgrywek U-19. Mój syn reprezentuje Albe Berlin i mam zamiar wspierać go z trybun. W lipcu wyjedziemy na rodzinne wakacje, a najprawdopodobniej w połowie sierpnia rozpoczniemy przygotowania do nowego sezonu. Nie znamy jeszcze daty rozpoczęcia rozgrywek, ale zapewne będzie to przełom września i października. Podobnie jak w zeszłym roku planuję sześciotygodniowy cykl przygotowawczy.

Dziękuję za rozmowę. Jeszcze raz gratuluję dobrego sezonu i życzę udanego urlopu.
Dziękuję bardzo.