Drobna i skromna, choć tak mocarna i wytrzymała, triathlonistka Karolina Jahnz urodziła się w Stargardzie, tutaj chodziła do podstawówki, do liceum, na basen. Potem stąd wyjechała. Z powrotem związać się z rodzinnym miastem postanowiła w 2016 r.
Stargard z pasją – odcinek 2
Z Karoliną spotykam się podczas jej krótkiego urlopu i na początku roztrenowania, tuż przed wyjazdem do teatru i na integracyjną imprezę, dokładnie tydzień po tym, gdy podsumowała miniony sportowy sezon. A był to bardzo owocny, ale też niezwykle trudny sezon! Sezon, który pokazał, że stargardzianka jest jedną z najmocniejszych triathlonistek w kraju!
– Byłam przetrenowana, zaczęła siadać mi psychika. Szczególnie ciężka była zima. Moja trenerka dużo ode mnie wymaga – przyznaje Karolina Jahnz, dla której triathlon: rower, bieganie, pływanie to wielka życiowa pasja, w której z powodzeniem od 3 lat prowadzi ją szczecińska trenerka Małgorzata Otworowska. To była profesjonalna zawodniczka, mistrzyni Polski.
– Sezon był za ciężki, za długi, za dużo chciałam – dodaje Karolina. – Startowanie jest fajne, wygrywanie jest fajne, człowiek się tym zachłyśnie na początku sezonu, a we wrześniu to robi się nużące.
Podwójna Mistrzyni w Transylwanii
Karolina w tym roku przeszła do PRO – z amatorskiej stała się zawodniczką profesjonalną. Wiąże się to z inną licencją, a w niektórych imprezach z możliwością wygrania większych pieniędzy. Urodzona w 1984 roku startuje w kategorii 35-39. Została podwójną Mistrzynią Świata w duathlonie, w czerwcu br., w rumuńskiej Transylwanii.
– To były trudne zawody, było z kim się ścigać, były zawodniczki z Niemiec, Wielkiej Brytanii, USA – mówi Karolina. – Jak wspominam Rumunię? Jak Polskę sprzed lat! Jechaliśmy 250 km drogą taką, jakie w Polsce są powiatowe. Po jednej stronie stały złocone pałace z kolumnami, a po drugiej były slumsy. Wieczorami wolałam nie wychodzić sama. Zazdrościłam im tam dobrze utrzymanego kompleksu z wielkimi basenami, gdzie wchodziło się za darmo. Starty zagraniczne to jednak duże koszty. Lubię startować w Polsce. Lubię GARMIN Iron Triathlon (największy i najstarszy cykl triathlonowy w Polsce) oraz inne imprezy organizowane przez LABOSPORT Polska.
Pokonała trzy razy dystans 1/2 Iron Mana. Wygrała m.in. Castle Triathlon Malbork 2022. A przede wszystkim był to czas wypełniony po brzegi ciężkimi, codziennymi treningami.
– Pod triathlon podporządkowałam swoje życie, to wymaga zaangażowania, zaczyna się na etapie odpowiednich zakupów, dopasowanych do ułożonej dla mnie diety, przygotowaniu posiłków, w tym trzech do pracy, a kończy na rozpisanych w aplikacji treningach, które muszę zrobić i nie trzeba mnie przy tym pilnować – wyznaje Karolina Jahnz. – Na przykład na basen chodzę zazwyczaj w poniedziałki, środy i piątki. I gdy po basenie, na którym jestem od 6.15, o godzinie 7.30 idę do pracy, już wiem że zrobiłam na dziś to co trzeba.
Pracuje w sekcji operacyjnej
Gdzie pracuje nasza bohaterka? Nie zgadniecie! Jest… oficerem w wojsku! Służy w „białych koszarach” przy końcu alei Żołnierza w Stargardzie, w Brygadzie Wsparcia Dowodzenia Wielonarodowego Korpusu Północny-Wschód. Na co dzień można ją tam zobaczyć w polowym mundurze, od święta – w galowym.
– Ostatnio okazję do włożenia galowych mundurów mieliśmy podczas świętowania 15-lecia brygady, w Wałczu, to był 1 lipca i upał, pot ciekł nam po plecach – wspomina Karolina. – Co robię w pracy? Jestem w sekcji operacyjnej, siedzę w sztabie przy komputerze, piszę rozkazy, meldunki. Jeżdżę na szkolenia, na strzelanie. Jestem żołnierzem jak każdy inny.
Sportsmenka ma wsparcie dowódcy w swojej pasji, która zgrywa się ze służbą, bo przecież żołnierz powinien być sprawny! Gdy nie ma pilnej pracy, Karolina może wyjść pobiegać, wtedy biega najczęściej w okolicy poligonu. Potem wraca, prysznic, i z powrotem praca. Robi sobie tydzień wolnego w połowie wakacji, poza tym jest w pracy, dzięki czemu jej koledzy mogą brać urlopy.
– Cieszę się, że mam stałą pracę, a sport jest dla mnie przyjemnością i pasją – mówi Karolina Jahnz. – Wśród triathlonistów jest zazwyczaj tak, że poświęcają się tylko treningom i startom albo pracują jako trenerzy, czy nauczyciele W-F. Różnie to bywa. Ze stargardzian ze mną startuje i mój trener personalny Kamil Jasiński, który wkręcił się w triathlon, i Robert Ozimek ze znanej stargardzkiej firmy mięsnej. Czasem nawet nie wiem, co kto z zawodników robi na co dzień, ale spotkałam się np. z prawniczką, kapitanem statku, czy pracownikiem wykończeniówki. Są w różnym wieku, ale dla każdego jest to oderwanie się od codziennej rzeczywistości. Myślę, że tak jak przed kilku laty zrobiła się moda na bieganie, a w czasie pandemii na morsowanie, tak teraz jest moda na triathlon. I jest to dobra moda, szczególnie dla tych, co wciąż siedzą w samochodach!
A Karolina lubi dużo chodzić. Uważa, że po Stargardzie najlepiej poruszać się pieszo. Cieszy się, że jej mama także wciąż jest aktywna, ćwiczy, chodzi z kijkami.
Barakuda i Neptun
Karolina Jahnz triathlonistką została w 2017 roku. Bakcyla połknęła latem 2015 roku, kiedy to była z kolegą jako kibic na zawodach w Przechlewie. Trafili tam po wojskowych zawodach w biegach na orientację.
– Stwierdziłam wtedy, że mogłabym startować w triathlonie, ale w listopadzie 2015 roku, na zawodach w piłce nożnej, zerwałam ścięgno Achillesa, przez co byłam uziemiona, pół roku bez ruchu – opowiada.
Potem przyszła decyzja o powrocie do rodzinnego Stargardu, gdzie Karolina chodziła do ówczesnej Szkoły Podstawowej nr 13 (do klasy pływackiej) i do I Liceum Ogólnokształcącego im. Adama Mickiewicza. Jako nastolatka trenowała w Barakudzie szybkie pływanie w płetwach, nurkowanie.
– Dzięki temu mam podstawy w pływaniu, koordynację. 30 lat temu pływałam też w Neptunie, u Zbyszka Markiewicza, gdzie trenuję także teraz, a Zbyszek wciąż wygląda tak samo – śmieje się zawodniczka. – Pływanie to najmniej przyjemna, bo najbardziej żmudna i najnudniejsza – od ściany do ściany – z dyscyplin triathlonu. Nauka trenowania pływania dla dorosłych jest trudna. Mnie było łatwiej, ale i tak najsilniejsza czuję się w części rowerowej. W triathlonie jest tak, że z wiekiem spada szybkość, za to rośnie wytrzymałość.
Kierowcy, co z wami?!
Studiowała na Akademii Morskiej w Szczecinie, na Wyższej Szkole Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie (obecnie to Lotnicza Akademia Wojskowa). Wyjechała z rodzinnego miasta, gdzie wróciła w 2016 roku, trochę przypadkowo, ale nie żałuje.
– Lubię Stargard, jest przyjemny, lepszy od okropnego Koszalina i małych Chojnic, gdzie wcześniej mieszkałam – ocenia Karolina Jahnz. – Mieszkam na stargardzkiej starówce, jestem sąsiadką prezydenta miasta. Mam tu co robić. W wolnym czasie lubię chodzić do Piwnicy pod Galerią. Stargard niestety okropny jest pod względem stosunku kierowców do rowerzystów. Oni nienawidzą kolarzy! Ciężko się jeździ po Stargardzie i okolicy rowerem. Raz na Bema zepchnął mnie osobowy, raz ciężarówka koło Kolina. Na Szczecińskiej facet z passata wyprzedzał mnie i hamował. Okropne jest też to, że rowerzyści jeżdżą po chodnikach. Większość rowerowych treningów mam w domu, na trenażerze. W niedzielę rano robię zadania na rowerze. Jeżdżę na chociwelkę, bo wtedy nie ma na niej ruchu. Jeżeli chodzi o bieganie, wybieram trasę do Bridgestone albo ulicą Grunwaldzką, na Strachocin, Święte. Podbiegi robię ulicą Struga, potem pod górkę do amfiteatru. Zimą czasem w soboty lub niedzielę robię crossy, pod górki i z górki, na szczecińskiej Arkonce. Zającem na mocniejsze biegi jest dla mnie trenerka Małgorzata, która jest szybsza ode mnie.
Przed zawodami trenować też trzeba… jedzenie. Karolina musi sprawdzać jak reaguje na odżywcze żele czy energetyczne batony wybranej firmy. Tym bardziej, że w minionym sezonie męczyły ją problemy gastryczne. Było podejrzenie zatrucia, infekcji bakteryjnej, póki co stwierdzono u niej przyspieszoną perystaltykę. W swoich relacjach ze startów nie kryje, że nieraz po drodze lądowała w krzakach albo toi-toiu.
Ryż i makaron na kilogramy
Karolina Jahnz zawsze miała sportowy charakter, ale nie zawsze miała tak szczupłą i wyrzeźbioną sylwetkę jak teraz. Przy 160 cm wzrostu kilka lat temu dociągnęła do… 78 kg wagi!
– Po powrocie do Stargardu trafiłam do dietetyczki Joanny Pawłowskiej, następnie do trenera personalnego i dietetyka sportowego Kamila Jasińskiego – opowiada. – Zaczęłam stopniowo chudnąć, aż zeszłam do wagi 54 kg. To było za mało, czułam się osłabiona, senna, miałam zawroty głowy. Po badaniach okazało się, że mam niedobory, muszę suplementować żelazo, witaminy. Podbiliśmy je i jest ok. Teraz mam dietę 3000 kcal dziennie, jem dużo węglowodanów, ryż i makaron kupuję na kilogramy. Kamil wymyśla mi bardzo różnorodne posiłki, przykłada się do tego.
W okresie roztrenowania, które potrwa do połowy kwietnia przyszłego roku, triathlonistka ma prawo na lekkie przytycie i pozwolenie sobie na małe słodkie co nieco, co też z przyjemnością razem uczyniłyśmy.
Za miłą i słodką gościnę dziękujemy piekarni i cukierni MAXAN Czekolada chleb i kawa Stargard przy ulicy Piłsudskiego 6 w Stargardzie.
ZDJĘCIA: archiwum prywatne Karolina Jahnz Triathlon.