Karetki pogotowia przy ulicy Piłsudskiego 1Karetki pogotowia ratunkowego
Fot. Emilia Chanczewska

Szczęśliwy finał dramatycznych chwil przy ulicy Piłsudskiego

W niedzielny wieczór u ponad 70-letniego stargardzianina doszło do nagłego zatrzymania akcji serca. Dzięki szybkiej reakcji mieszkańców oraz ratowników medycznych z pogotowia, mężczyzna żyje.

Wczoraj po godzinie 20 na ulicę Piłsudskiego przyjechały dwie karetki pogotowia ratunkowego. Ratownicy z obu zespołów wynieśli do jednej z nich pacjenta i jeden z zespołów działał na miejscu. Druga karetka po kilku minutach odjechała. Świadkowie stojący na ulicy zastanawiali się, co się stało i dlaczego karetki jechały na sygnałach dźwiękowych mimo pustych w niedzielny wieczór ulic?

– Wezwanie dotyczyło nagłego zatrzymania akcji serca u starszego mężczyzny – informuje Paulina Heigel, rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie. – Był to wyjazd pilny, klasyfikowany w kodzie pierwszym. Karetki jechały na sygnałach, by jak najszybciej dotrzeć do pacjenta i udzielić mu pomocy. W przypadku zatrzymania akcji serca liczy się każda minuta. W tym konkretnym przypadku, dzięki wzorowej postawie świadków, którzy prawidłowo uciskali klatkę piersiową pacjenta, szybkiemu dotarciu – po 5 minutach – na miejsce zespołu ratownictwa medycznego i wykonaniu niezbędnych medycznych czynności ratunkowych, udało się przywrócić akcję serca u mężczyzny.

Starszy stargardzianin po akcji ratowniczej w karetce zawieziony został do szpitala.

Rzeczniczka pogotowia podkreśla, że jazda karetek na sygnałach jest zgodna z prawem i jak najbardziej uzasadniona w przypadku zagrożenia życia.

– Ratownicy nawet gdy wiedzą, że jest niedziela i ruch jest mały, nie mogą zastanawiać się po drodze czy ktoś im nie wyjedzie z boku, myślą raczej o tym, co za chwilę będą robić, jakie leki trzeba będzie podać, by uratować człowieka – dodaje Paulina Heigel.