Paweł Sawicki enduro
Fot. ze zbiorów Pawła Sawickiego

Tancerz na motocyklu. Przez łąki, przez pola pędzi Paweł Sawicki. Kierunek Austria

Stargardzianina Pawła Sawickiego od dziecka interesują motocykle. W mundurze policjanta na nich nie jeździ, ale za to realizuje się w enduro. Właśnie ruszył jego „Projekt 39”, którego zwieńczeniem będzie czerwcowy start w mistrzostwach świata w Austrii.

Stargard z pasją – odcinek 13

Bohater trzynastego odcinka cyklu „Stargard z pasją” ma 38 lat. Paweł Sawicki jest rodowitym stargardzianinem. Jego pasje to taniec i motocykle. Tańczy od 18 roku życia. Uważa, że to dość późny start. Motocyklami interesuje się od dziecka, ale na dobre poświęcił się tej pasji siedem lat temu.

– Studiowałem IKF w Szczecinie, ale na nauczyciela wuefu nie poszedłem, bo postanowiłem mieć swoją szkołę tańca – mówi o sobie Paweł Sawicki. – Rodzicie są nauczycielami, więc zawsze wiedzieli, co dzieje się w szkole. A tam zawsze byłem nr 1, ale raczej nie w tę dobrą stronę… Wszędzie było mnie pełno. A teraz sam pracuję z młodzieżą. Jeśli chodzi o motocykle, to pasja do nich była od zawsze. Jak byłem mały, moim marzeniem było zostać policjantem w drogówce, żeby jeździć na motocyklu.

To dziecięce marzenie nie zostało spełnione, ale miłość do motocykli pozostała. W czasach, gdy ta miłość rozkwitała, nie było jednak łatwo o zakup motocykla.

Dostępność była tak słaba, że tylko „wujek z zagranicy” mógł pomóc. Pamiętam swój pierwszy motocykl. To był dwubiegowy motorower, który dostaliśmy od sąsiada w częściach. Składaliśmy go z pięć miesięcy w blokowej suszarni. To były czasy!

Paweł Sawicki
Paweł Sawicki
Fot. ze zbiorów Pawła Sawickiego

Ledwo wrócił do domu

W pewnym momencie Paweł bardziej skupił się na tańcu, a motocykle zeszły na drugi plan.

– Tak było do momentu, kiedy poznałem Oliwiera , który chodził do mnie jako 5-latek na zajęcia taneczne i jeździł już na swoim malutkim KTM-ie – opowiada stargardzianin. – Pojechałem na jeden trening zobaczyć no i… miłość wróciła. Od razu kupiłem motocykl, co prawda nie nadający się w teren, bo miał za słaby silnik , ale już próbowałem wrócić. Były to moje pierwsze jazdy w terenie. Po około dwóch miesiącach, razem z tatą Oliwiera – Grześkiem, pojechałem po pierwszy motocykl enduro. Było to Kawasaki. No i szybko w teren. Pierwsza jazda to dwie godziny bez zatrzymywania. Niestety, nie wiedziałem jak się ubrać zakładając rzeczy przeciwdeszczowe, które nie oddychały. Odwodniłem tak mocno organizm, zapominając o przerwach w jeździe, że ledwo wróciłem do domu. Ale te chwile były niezapomniane!

Paweł Sawicki enduro las
Fot. ze zbiorów Pawła Sawickiego

Od siedmiu lat Paweł Sawicki w pełni oddaje się tej pasji. Po drodze założył stargardzki klub sportowy MotoboyzPL, a na terenie po lotnisku wojskowym w Kluczewie przygotował tor do treningów.

– Dużo osób dopiero dowiaduje się, że mamy w Stargardzie super tor do treningów enduro, motocross, hard enduro i super enduro – mówi Paweł. – To dzięki uprzejmości naszych władz. Najpierw pana prezydenta Sławomira Pajora, który dał zielone światło na budowę toru Motoboyz w Kluczewie. Później pan prezydent Rafał Zając wspierał nas w każdej inicjatywie. Współpraca z miastem trwa do dzisiaj i cały czas rozwijamy naszą Arenę.

Paweł Sawicki tor enduro
Fot. ze zbiorów Pawła Sawickiego

Startuje i zwiedza

Stargardzianin podkreśla, że chcąc osiągnąć dobry poziom sportowy i startować w zawodach nie można poświęcać się tej pasji tylko częściowo.

– Tak jak każdy sport, enduro wymaga naprawdę dużo pracy – mówi Paweł Sawicki. – Jest kilka rodzajów i odmian sportu motocyklowego. Motocross, czyli wyścigi po torze, gdzie znajdują się ziemne skoki oraz zakręty. Wyścigi te są z reguły bardzo szybkie i widowiskowe. Tor super enduro, to dziedzina w której czuję się najlepiej. Tor zbudowany jest z przeszkód – belek, opon, kamieni, błota i tutaj musisz pokazać szybkość, ale też technikę pokonywania przeszkód, niekiedy naprawdę wyglądających groźnie. Enduro to raczej odcinki leśne, łąki i piaski (żwirownie). Uważam że zawodnik musi być kompletny, dlatego staram się trenować każdy z tych elementów. Na mistrzostwach świata w Austrii będę musiał pokonać najpierw prolog, bardzo szybki odcinek z podjazdami. Drugi dzień to już trasa hard enduro, gdzie będzie potrzebne doświadczenie z truialu, czyli umiejętności pokonywania stromych podjazdów, kamieni i belek.

Paweł Sawicki zawody trzecie miejsce
Fot. ze zbiorów Pawła Sawickiego

Paweł Sawicki stara się jeździć na zawody najwyższej rangi, na których można powalczyć z najlepszymi, podpatrzyć, jak oni to robią i uczyć się od nich.

– Zwiedziłem kawał Polski i to jest dla mnie najważniejsze – podkreśla stargardzianin. – Poznałem mnóstwo super zawodników, spędziłem z nimi mega czas na padoku. Widziałem najlepszych na świecie w akcji i z nimi też mogłem się ścigać. Najbardziej w pamięć zapadły mi zawody Red Bull Megawat w Kleszczowie. Niestety, dzisiaj się już nie odbywają, a mi udało się wystartować na ostatniej edycji. 1200 zawodników, tysiące kibiców i największa kopalnia w Europie.

Paweł Sawicki enduro zawody
Fot. ze zbiorów Pawła Sawickiego

Woli jazdę od kluczy

Pytam Pawła, czy w jego garażu stoi więcej motocykli?

– Nie, już nie. To znaczy tak – tajemniczo odpowiada stargardzianin. – Stoją maszyny, ale dla dzieciaków. Prowadzę zajęcia dla najmłodszych i wynajmuję motocykle dla osób, które chcą zacząć przygodę z enduro. Sam posiadam tylko jeden sprzęt. Miałem kiedyś dwa, ale wtedy koszty są podwójne, więc stwierdziłem, że lepiej zająć się jednym na sto procent. Obecnie zmieniłem na motocykl dwusuwowy, Gas Gas 2022 ze stajni KTMa. Zjechałem też na niższą pojemność z 300 cm sześciennych na 250, ponieważ na te wyścigi liczy się sprzęt o jak najmniejszej wadze, bo przy gard enduro nieraz podnosi się motocykl, a tu każdy gram się liczy.

Podpytuję mojego rozmówcę, czy sam radzi sobie w roli mechanika?

Wolę oddawać niektóre rzeczy profesjonalistom, bo nie chcę się później martwić, czy na pewno o czymś nie zapomniałem, ale dużo rzeczy robię sam, bo to też pasja poznawania nowych rzeczy i nowe wyzwania. Wolę jednak skupić się na jeździe niż siedzeniu przy kluczach.

Paweł Sawicki

Razem w domu i w pracy

Paweł Sawicki mówi o sobie człowiek orkiestra. Ma różnorodne zainteresowania, robi różne rzeczy.

– Moją druga pasją, pracą i zawodem jest taniec – mówi stargardzianin. – Od ponad 20 lat tańczę break dance i hip hop. Prowadzę zajęcia w szkole tańca Save The Beat razem z moją żoną Agnieszką. Dodam że taniec pomoga mi w upadkach. Dzięki temu, że opanowane mam wykonywanie różnych akrobacji, „odpukać” nic poważnego sobie nie zrobiłem. No i niech tak pozostanie.

Paweł Sawicki ślubne
Fot. ze zbiorów Pawła Sawickiego

Z Agnieszką poznali się na treningu tanecznym.

– Tam się w sobie zakochaliśmy – wspomina Paweł. – Razem tańczyliśmy w duecie, wygrywając konkurs PEPSI, w którym nagrodą główną był występ z The Black Eyed Peas. Udało się! Wystąpiliśmy z nimi podczas ich trasy koncertowej po Europie w Warszawie. Żonie udało się także zdobyć bilet do Barcelony w programie You Can Dance , a w TVP zdobyliśmy drugie miejsce w programie Dolina Kreatywna. Ja sam spędziłem prawie dwa lata w Teatrze Muzycznym w Gdyni tańcząc w projekcie „12 ławek”.

Agnieszka Gołofit-Sawicka i Paweł Sawicki razem pracują od 15 lat.

– Tyle zaraz będzie miała nasza szkoła – firma – wyjaśnia Paweł. – Cały czas się rozwijamy i wdrażamy wspólne pomysły. Uzupełniamy się. Ja jestem od cześci video, foto i pracy z najmłodszymi, Agnieszka jest mózgiem markietingu i zajęć z grupami starszymi, tworząc z nimi choreografie pokazowe. Cały czas do przodu.

Paweł Sawicki podkreśla, że ma w małżonce wsparcie w realizacji pasji do enduro.

Żona zawsze mnie wspiera, choć boi się o mnie, kiedy jadę na trening czy zawody. Jednak wie, że jeżeli coś postanowilem, to niestety będzie bardzo ciężko mi wybić to z głowy. Z czasem przekonała się do mojej pasji i nawet pod choinkę dostaję prezenty do motocykla.

Paweł Sawicki
Paweł Sawicki grupa
Fot. ze zbiorów Pawła Sawickiego

W Stargardzie Paweł Sawicki czuje się dobrze i nie zamierza zmieniać miejsca zamieszkania.

– Oceniam Stargard bardzo dobrze – mówi. – Ogólnie jestem optymistą i nie lubię narzekać. Uważam, że to my tworzymy to środowisko i to, co nas otacza. Trzeba dużo dać od siebie, żeby póżniej oczekiwać od kogoś. Nie zamieniłbym tego miasta na inne. Cały tor w Kluczewie zbudowałem od zera. Załatwiałem wszystko chodząc po firmach i prosząc o pomoc i powiem, że bardzo dużo firm wspomogło nas nie oczekując żadnych korzyści w zamian. Miasto pomogło nam w wielu momentach, dzięki czemu rozwinęliśmy nasz obiekt. Wiadomo, że są i minusy, ale nie lubię krytykować. Uznaję zasadę, że trzeba szukać pozytywów!

Paweł Sawicki wychowawca
Fot. ze zbiorów Pawła Sawickiego

Projekt 39

Przed stargardzianinem realizacja marzenia i dotarcie w tym roku do celu, który kilka lat temu sobie wyznaczył.

– To udział w mistrzostwach świata w Austrii podczas Erzberg Rodeo, najtrudniejszej rundy całego cyklu rajdów organizowanych przez międzynarodową organizację FIM – wyjaśnia Paweł Sawicki.

Paweł Sawicki stworzył i realizuje „Projekt 39”, obejmujący przygotowania do mistrzostw świata i start w nich. Skąd ta nazwa?

W tym roku skończę 39 lat, stąd „Projekt 39” . Kilka lat temu założyłem sobie, że wystartuję w tej imprezie zanim pojawi się u mnie czwórka z przodu, a marzenia się spełniają…

Paweł Sawicki
Paweł Sawicki przed mistrzostwami świata
Fot. ze zbiorów Pawła Sawickiego

Stargardzianin przyznaje, że start w takim wydarzeniu to duże koszty.

– Nie tylko zapisów, ale także całego okresu przygotowawczego, dojazdu oraz przygotowania maszyny na zawody – mówi. – Udało się zdobyć już kilku sponsorów. Najważniejsza będzie forma, bo wyścig należy do najbardziej wyczerpujących w całej serii. Do czerwca nie zostało dużo czasu, więc trzeba zwiększyć intensywność przygotowań i zabrać się za tematy, które są do poprawy, a podczas zawodów mocno wpłyną na wynik.

Stargard.News został patronem medialnym „Projektu 39”. Na naszych łamach na bieżąco będziemy opisywać przygotowania Pawła Sawickiego do mistrzostw świata w Austrii i udział stargardzianina w tych zawodach. Trzymamy kciuki!