Stargard z pasją odcinek 4 Jadwiga Dąbrowska
Jadwiga Dąbrowska w obiektywie Emilii Chanczewskiej

Gdy pracowałam byłam na baczność. Na emeryturze mam spokój, luz, dystans. Myślę nieraz: Jadzia, teraz ty!

Po 40 latach sprawowania odpowiedzialnych stanowisk w pracy, od 7 lat odpoczywa na emeryturze. Nie jest to jednak bierny odpoczynek, ale wciąż aktywna i pełna pasji działalność na rzecz innych. Jadwigi Dąbrowskiej przedstawiać nie trzeba, ale warto dowiedzieć się o tej nietuzinkowej stargardziance trochę więcej!

Stargard z pasją – odcinek 4

„Cieszy się perełkami życia”. Taki tytuł nosił artykuł w rubryce „Bez krawata”, którą w papierowym „Kurierze Szczecińskim” (tak tak!) prowadziłam na początku tego stulecia. Bohaterką publikacji była kobieta niezwykła. Wykształcona: po studiach doktoranckich, podyplomowych, zajmująca wysokie stanowiska: wiceprezes Stargardzkiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego, prezes Stargardzkiej Izby Gospodarczej, radna Rady Powiatu Stargardzkiego. Spełniająca się rodzinnie, kulturalna i elegancka, a przy tym potrafiąca zauważać i doceniać miłe szczegóły codzienności – właśnie tytułowe perełki życia. To spotkanie zrobiło na mnie duże wrażenie i było jedną z takich perełek, które sprawiły, że związałam się z dziennikarstwem na stałe.

Jadwiga Dąbrowska w 2001 roku
Jadwiga Dąbrowska w 2001 roku, fot. archiwum

Jest mi bardzo miło, że dziś – po ponad 20 latach! – już na własnych łamach goszczę panią Jadwigę Dąbrowską, bo to o niej mowa, która od 7 lat jest emerytką, co wcale nie oznacza, że odpoczywa. Wręcz przeciwnie! Wciąż pełna pasji odkrywa nowe możliwości do działania i do realizowania się. Z owoców jej społecznej pracy korzystają stargardzcy seniorzy. A działa w zarządzie Stowarzyszenia Potrzebny Dom w Stargardzie, w Klubie Senior Plus Stargard na osiedlu Lotnisko, który stowarzyszenie ma pod swoją egidą. Także w Zespole Doradczym Prezydenta Miasta ds. Seniorów, który w Stargardzie powstał w 2016 roku. Jest studentką Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Stargardzie. Wciąż zasiada w radzie programowej Stowarzyszenia Zachodniopomorskie TBS-y.

Pochodzi znad Bałtyku

Ale wracając do początku… Jadwiga Dąbrowska nie jest rodowitą stargardzianką, pochodzi z Przytoru – to aktualnie część, dzielnica Świnoujścia.

– Jestem ze wsi Przytór, bo gdy tam dorastałam była to jeszcze wieś, z tym miejscem teraz łączy mnie to, że są tam pochowani moi rodzice i kilka razy w roku odwiedzam ich na cmentarzu, mam tam także znajomych z dawnych lat – mówi Jadwiga Dąbrowska. – Przytór znany był z tego, że była tam Baza Marynarki Wojennej. W Przytorze chodziłam do szkoły podstawowej, następnie dojeżdżałam do liceum ekonomicznego w Świnoujściu. A potem – jako pierwsza z naszej wsi! – dostałam się na politechnikę.

Ukończyła wydział ekonomiczny Politechniki Szczecińskiej, na kierunku automatyczne przetwarzanie danych.

– Uczyłam się projektowania, programowania na ogromnych komputerach typu Odra, które zajmowały pół pokoju. Znam schematy blokowe! – wspomina. – To był cudny czas! Kierunek był elitarny, było nas mało, siedzieliśmy razem – studenci z wykładowcami – w ciasnych piwnicach. Byliśmy zżyci.

Jadwiga Dąbrowska ukończyła także studia doktoranckie na Uniwersytecie Szczecińskim, ale bez obrony pracy, bo jak się śmieje nie musi mieć na nagrobku napisu „dr Dąbrowska”. A poważnie – zaważyły względy finansowe i wiele zmian, które wówczas miały miejsce w jej pracy. Skończyła też studia podyplomowe na US, gdzie po raz pierwszy zetknęła się z Internetem i tym niezwykłym połączeniem z całym światem.

W roku 1975 związała się – poprzez pierwszą pracę w SPBO (Stargardzkie Przedsiębiorstwo Budownictwa Ogólnego) – ze Stargardem.

– Tam awansowałam do działu przygotowania inwestycji, w czasie transformacji byłam główną księgową, zastąpiłam też prezesa, który kierował przedsiębiorstwem zdalnie, ze Szczecina – opowiada. – Po raz pierwszy na czele SPBO była kobieta i to ekonomistka! To było niebywałe. Dla niektórych stanowiło to barierę.

Pani Jadwiga wspomina jak SPBO zajęło V miejsce w konkursie firm budowlanych, przyjechał minister z bonem na autobus. Było przyjęcie w Ratuszowej, na którym zapytał, co by ją uszczęśliwiło. Pani Jadwiga odpowiedziała, że komputer. Gdy usłyszał, co pani Jadwiga by na tym komputerze robiła, minister powiedział: pani go ma!

– Skakałam z radości, gdy ten komputer – MERA303 – do nas przyjechał, to było niebywałe! – opowiada. – Byłam na szkoleniu w Poznaniu, następnie w Warszawie, gdzie tylko dwie osoby zdały egzamin na 5, w tym ja! Komputer miał zautomatyzować pracę w księgowości. Pisałam non stop program dedykowany księgowości. Potem prezentowałam go na konferencji firm budowlanych w Kołobrzegu.

Jadwiga Dąbrowska
Jadwiga Dąbrowska w miniony piątek w DKK Stargard, fot. Emilia Chanczewska

Nie rozdrapuję tego, co było. Zamiast myśleć co by było gdyby staram się wyciągać wnioski. Wielka miłość do moich dzieci pozwoliła mi przewalczyć zły czas. Nie drżę o przyszłość, niepotrzebnie się nie martwię. Dzięki temu mogę pozytywnie przeżyć życie. Cieszę się życiem, chwilą, drobiazgami. Lubię ludzi, lubię być, kocham życie! Lubię robić coś nowego i lubię, gdy komuś coś się udaje.

Jadwiga Dąbrowska

W 1998 roku Jadwiga Dąbrowska związała się ze Stargardzkim Towarzystwem Budownictwa Społecznego. To był całkiem nowy rozdział, który okazał się w życiu zawodowym drugim i ostatnim zarazem.

– Niektórzy uważają, że pracę powinno się zmieniać co 7 lat, a ja zmieniałam stanowiska w tej samej pracy – śmieje się pani Jadwiga. – Zawsze identyfikuję się w 100 procentach z tym, co robię. Nie wyobrażam sobie inaczej. Moja praca zawsze ma komuś służyć. Jestem osobą działającą, nie robiącą coś odtwórczo. Wciąż muszę robić coś nowego. Praca w Stargardzkim TBS była spokojna, można w niej było zaplanować i robić swoje. Moją mocną stroną jest logika i wizjonerstwo, staram się przewidywać i planować, wiedzieć dokładnie co będzie i w tym kierunku działać.

W Stargardzkim TBS nasza bohaterka była odpowiedzialna głównie za pion inwestycyjny. Wspomina budowę pierwszych mieszkań na osiedlu Letnim oraz powstania mieszkań dla osób niepełnosprawnych intelektualnie, na które pomysł miał ówczesny prezydent Kazimierz Nowicki, który widział takie rozwiązania na zachodzie Europy.

– W budownictwie społecznym mieści się potrzeba powstawania mieszkań dla osób niepełnosprawnych – podkreśla J. Dąbrowska. – Mam satysfakcję, bo po mojej wizycie w banku BGK w Warszawie ministerstwo wyraziło indywidualną zgodę na kredytowanie tego przedsięwzięcia. Potem zmieniły się przepisy, w czym Stargardzkie TBS miało swój udział. Zaczęliśmy budować mieszkania dla osób niepełnosprawnych ruchowo, inkubatory dla usamodzielniających się wychowanków domów dziecka, następnie mieszkania dla osób starszych.

Pani Jadwiga pracowała średnio po 10 godzin dziennie. Wspomina jak o godzinie 6.30 szła w szpileczkach i kostiumie ulicą Czarnieckiego i zawsze kłaniała się osobom sprzątającym. Zimą odgarniali jej sprzed stóp śnieg, bo „nasza pani idzie!”. To był wzajemny szacunek i sympatia.

W 2000 roku stanęła na czele nowo powstałej Stargardzkiej Izby Gospodarczej.

– Byłam w grupie inicjującej jej powstanie. To były trudne czasy transformacji. Przedsiębiorczość raczkowała. Ta grupa ludzi uważała, że będzie nam łatwiej wspólnie analizować przepisy, które nie były proste, korzystać z nowych możliwości – mówi. – Do dziś pamiętam naszą dyskusję o ustawie o zamówieniach publicznych i pierwszeństwie firm lokalnych jako wykonawców w przetargach, czego ustawa nie dopuszczała. To były twórcze dyskusje, wzajemnie się uczyliśmy. Po kilku latach, z potrzeby firm, powstał także Stargardzki Fundusz Poręczeń Kredytowych.

Odpoczynek od odpowiedzialności

Decyzję o przejściu na emeryturę w 2015 roku pani Jadwiga podjęła sama, poinformowała o niej ówczesnego prezydenta miasta, śp. Sławomira Pajora. Nigdy jej nie żałowała.

– Chciałam odpocząć nie od pracy, ale od odpowiedzialności, którą byłam już zmęczona – wyznaje. – W pracy było mi dobrze, to była świetna praca, fajni ludzie. Tworzyliśmy cudny zespół, wszystko razem przegadywaliśmy, uzupełnialiśmy się, dawaliśmy radę. Ale potrzebny był mi spokój. Bo prezesowanie to nie picie kawy, przewracanie i podpisywanie dokumentów… Nieraz budziłam się w nocy zlana potem myśląc, że podjęta przeze mnie decyzja okazała się po czasie niezbyt właściwa, bo zmieniły się okoliczności i musiałam szybko znajdować nowe rozwiązanie. To było trudne. Gdy żegnałam się z pracą moje dzieci przytuliły się do mnie i powiedziały mi wtedy, że są ze mnie dumni. Nie zapomnę jak syn mi to powiedział całując mnie w czoło. I to była dla mnie największa pochwała.

Czas pracy zawodowej to był czas „na baczność”, czas na emeryturze jest „na spocznij”. Jedno z ostatnio zrobionych zdjęć pani Jadwigi oddaje to najlepiej:

Jadwiga Dąbrowska, archiwum prywatne

– Spokój, luz, dystans – mówi o obecnym czasie Jadwiga Dąbrowska. – Na emeryturze jest mi naprawdę dobrze, czuję się jak w niebie. Jestem spełniona, mam rodzinę. Otaczają mnie wspaniali ludzie, przyjaciele, na których zawsze mogę liczyć. Muszę też mieć czas dla siebie, by o siebie zadbać, mieć swoje przyjemności. Mówię wtedy do siebie: Jadzia, teraz ty! Lubię takie dni, gdy nie mam nic do załatwienia, z nikim nie jestem umówiona. Zostaję w domu, wygodnie się ubieram i czytam wtedy książki, uczę się języka angielskiego, co sprawia mi przeogromną radość. Takie nicnierobienie daje potrzebną regenerację.

Nie wiadomo ile „jutr” nam zostało…

To nicnierobienie to jednak nie do końca tak… Pięć ostatnich lat upłynęło pod znakiem powstawania świetlicy przy ulicy Śniadeckiego 11, w której działa Klub Senior Plus Stargard. Na osiedlu Lotnisko mieszka 260 osób po 60-tce. W klubie jest około 100.

– To osoby o różnych doświadczeniach, z różnymi oczekiwaniami, przyzwyczajeniami, o różnym stanie zdrowia, wykształceniu, czy statusie materialnym – wymienia Jadwiga Dąbrowska. – Nie wszyscy potrafią zorganizować sobie czas. Jedni mają działkę, inni psa, jeszcze inni siedzą na kanapie, z której coraz trudniej jest im wstać. Musieliśmy dostosować i wyposażyć pomieszczenie, z którego korzystają głównie mieszkańcy osiedla Lotnisko, ale przyjeżdżają też z osiedla Letniego i z centrum. Na miejscu jest animator, koordynator – Krystyna Gniot. Także Janusz Drosik z naszego stowarzyszenia, który jest kierownikiem klubu. I o to nam chodziło, by zawsze można było przyjść po pomoc. Skorzystać z internetu, wypożyczyć książkę, porozmawiać, napić się kawy czy herbaty, zagrać w grę planszową albo posiedzieć i pomilczeć… Nasze zasady, to być na luzie, bez stresu, bez polityki, religii, a przede wszystkim z bezwzględnym szacunkiem do drugiego człowieka. Z zaangażowaniem, chęcią, bez przymusu. I nastawieniem, by „dziś” przeżyć jak najlepiej, bo przecież nie wiadomo ile „jutr” nam zostało…

klub senior lotnisko
Klub Senior Plus Stargard, fot. Emilia Chanczewska

Seniorzy nieraz wcielają się w rolę wolontariuszy. W czasie pandemii szyli maseczki. W czasie przyjazdu ukraińskich uchodźców pomagali w sortowaniu darów.

A na co dzień? Chodzą, ćwiczą, tańczą, grają na instrumentach, robią zdjęcia, tworzą rękodzieło, wyjeżdżają na wycieczki, do teatru, filharmonii, a ostatnio na grzyby. Współpracują z przedszkolami, ze szkołą muzyczną, z Uniwersytetem Trzeciego Wieku, z Polskim Związkiem Emerytów, Rencistów i Inwalidów w Stargardzie. Współorganizują Dni Seniora. Mają w tym wszystkim mocne wsparcie w miejskich władzach, szczególnie w odpowiedzialnej za politykę społeczną wiceprezydent Ewie Sowie i zastępcy prezydenta Stargardu Piotrze Myncu, z którym Jadwiga Dąbrowska współpracowała jeszcze w Stargardzkim TBS.

– Dzięki ludziom, z którymi współpracujemy, jesteśmy tak aktywni – podkreśla Jadwiga Dąbrowska. – To między innymi Joanna Suleja, Grzegorz Rybaczuk, Dariusz Górski, fundacja państwa Sobolewskich.

Jadwiga Dąbrowska, archiwum prywatne
Nagranie bajki „Na jagody” Marii Konopnickiej, pani Jadwiga jako Janek

Od niemalże pół wieku STARGARD!

Pani Jadwiga ze Stargardem związana jest od ponad 47 lat. Przyjechała tu w 1975 roku, do pierwszej pracy.

– Kocham Stargard, to moje miejsce, moje serce! – wyznaje. – Jestem nim zauroczona, mam swoje ulubione miejsca – to parki, po których uwielbiam spacerować, chodzić z kijkami nordic walking. Wszystkie stargardzkie parki są moje! Lubię nasze instytucje kultury: Stargardzkie Centrum Kultury, Teatr Letni, Państwową Szkołę Muzyczną, Galerię Sztuki Brama, Muzeum. Wszystkie miejsca, w których coś kulturalnie się dzieje. Z podziwem i szacunkiem dla tych, którzy o nie dbają, oglądam odnowione zabytki. Z sentymentem patrzę na „moje dzieci” – budynki, których historię powstania dobrze znam, mam z nimi wspomnienia z czasu zawodowej aktywności. Stargard to fajne miejsce do życia. Jest na tyle duży, że można w nim dobrze gospodarzyć i na tyle niewielki, że wszyscy się tu znamy. Jest tutaj mnóstwo cudnych, życzliwych, wrażliwych i uśmiechniętych osób, a ja takich lubię. Ja jestem Stargardu i Stargard jest mój!

Klub Senior Plus Stargard w projekcie warsztatów muzycznych „Bezpieczna i aktywna jesień”. Z prawej gra Jadwiga Dąbrowska.

Za miłą i słodką gościnę dziękujemy piekarni i cukierni MAXAN Czekolada chleb i kawa Stargard przy ulicy Piłsudskiego 6 w Stargardzie.