Nasza czytelniczka interweniuje w sprawie parkowania przy szpitalu w szczecińskim Zdunowie oraz niewłaściwego jej zdaniem systemu rejestracji w tej placówce. Rzecznik szpitala wyjaśnia.
– Jak to jest z parkowaniem w szpitalu w Zdunowie? Korzystają z tego szpitala pacjenci ze Stargardu. Kto parkuje pod samym wejściem, wybrańcy? A może ci, którzy za to płacą? – za pośrednictwem naszej redakcji pyta pacjentka ze Stargardu (dane do wiadomości redakcji). – Miałam kontrolę w ten poniedziałek, złamanie nogi. Poruszam się o kulach. Znajomy mnie podwiózł i chciał wysadzić pod samym wejściem. Niestety nie ma tak dobrze, usłyszał że może iść po wózek. Nie każdy ma czas żeby iść po wózek, a zresztą w czasie oczekiwania na wizytę okazało się, że dla starszej pani z urazem ręki wózka zabrakło.
Jak podkreśla jego rzecznik, szpital w Zdunowie dysponuje dużym, całodobowym, bezpłatnym parkingiem dla pacjentów, od którego jest mniej więcej 150-200 metrów do głównego wejścia do szpitala. Jest to jedna z niewielu placówek w Szczecinie, która ma takie miejsce na swoim terenie, w bezpośrednim sąsiedztwie gmachu szpitala.
– Rozumiem jednak, że dla części pacjentów ten dystans może być wyzwaniem. Wówczas staramy się zezwalać na dojazd pod wejście, wysadzenie pacjenta i powrót kierowcy na wyznaczony parking – zapewnia Tomasz Owsik-Kozłowski, rzecznik prasowy Samodzielnego Publicznego Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Szczecinie. – Dlaczego w tym przypadku tak się nie stało? Brakuje informacji, by to jednoznacznie ustalić, ale powodów może być wiele. Wystarczy, by do SOR musiało dojechać kilka pojazdów z pacjentami wymagającymi natychmiastowej pomocy i to wystarczyło, by uniemożliwić wjazd kolejnym samochodom. Proszę pamiętać, że tą drogą jeżdżą m.in. karetki czy transporty medyczne, a wystarczy jedno nieprzepisowo zaparkowane auto, by dojazd tym pojazdom utrudnić lub uniemożliwić. Rozmawiałem z przedstawicielem firmy ochroniarskiej i potwierdziłem zasady panujące w naszym szpitalu – jeśli jest możliwość, a pacjent ma trudności z poruszaniem się, powinien móc podjechać przed wejście, z zastrzeżeniem, że postój będzie tylko chwilowy, a auto wróci na parking dla pacjentów. Dodam, że wjeżdżać i parkować w pobliżu głównego wejścia do budynku mogą osoby z uprawnieniami wynikającymi z niepełnosprawności. Dla nich wyznaczone zostały specjalne miejsca, tzw. koperty.
– Akurat w tym momencie nie podjeżdżały karetki pod wejście i parking pod wejściem nie był cały zastawiony, więc spokojnie można było wjechać i wyjechać – wyjaśnia pacjentka ze Stargardu.
Stargardzianka opisuje także, jak w Zdunowie wygląda rejestracja na wizyty oraz wzywanie pacjentów.
– Wizyta na godzinę 10.30, byłam przed 10, ale najpierw musiałam się pokazać w rejestracji. Czy to jest naprawdę koniecznie, skoro raz się już rejestrowałam? Miałam numerek 41, to po co ta rejestracja na konkretną wizytę? Nie rozumiem tego ich systemu – opowiada pacjentka. – Numerki wywoływane są chaotycznie albo po nazwisku. Odczekałam 3 godziny i zostałam wywołana po nazwisku, a gdzie RODO, czy tam nie obowiązuje? Wydaje mi się, że powinni to zmienić, ktoś w gipsie czeka, a w międzyczasie wchodzą pacjenci z temblakiem. Naprawdę mając złamaną nogę 3 godziny czekania to nie jest mało.
Rzecznik placówki przyznaje rację stargardziance co do sposobu wzywania w poradni specjalistycznej.
– Rzeczywiście nie powinno zdarzyć się wywoływanie pacjenta po imieniu i nazwisku. Zwrócimy uwagę naszemu personelowi – informuje Tomasz Owsik-Kozłowski z Samodzielnego Publicznego Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Szczecinie. – Jeśli zaś chodzi o czas oczekiwania – ten bywa różny i zależy, niestety, od wielu czynników. Czasem lekarzy zatrzymuje jakaś nagła sytuacja w oddziale lub przedłużający się zabieg na bloku, czasem jest kilkoro dopisanych pacjentów np. z uprawnieniami, którym nie można odmówić wizyty, a czasem ktoś po prostu potrzebuje pilnej pomocy i przyjmowany jest poza kolejnością. Kolejna kwestia – przy wizytach pierwszorazowych rzeczywiście pacjent musi najpierw zgłosić się do rejestracji, by uzupełnić dokumentację, m.in. wskazać osoby upoważnione do informacji o stanie zdrowia, złożyć podpisy itp. Dodatkowo każdy z pacjentów z biletomatu pobiera numerek i w ten sposób tworzona jest kolejka oczekujących. Trzeba jednak pamiętać, że każdy z pacjentów ma swojego lekarza, a więc bywa tak, że pacjent z wcześniejszym numerkiem czeka do swojego lekarza, podczas gdy pacjent z kolejnym wchodzi do gabinetu obok. Dwaj pacjenci czekają do tej samej poradni, ale do różnych lekarzy, stąd rozbieżności. Przykro mi, że pacjentka musiała czekać, ale ponownie brakuje konkretnych informacji, bym mógł powiedzieć, dlaczego tak było.
Stargardzianka najbardziej jednak nie może pogodzić się z zasadami wpuszczania pacjentów pod samo wejście do szpitala…
– Znajomy powiedział do ważnego pana podnoszącego szlaban, że znajoma ze złamaną nogą na kontrolę i niestety musiałam kuśtykać jak dla mnie spory kawałek o kulach – żali się pacjentka. – Na parkingu z auta wysiada rodzinka nikomu z nich nic nie dolega. Jak to jest? To raczej nic pilnego, skoro nikt z nich gipsu założonego nie miał. Mam zabieg w sobotę i bym chciała wysiąść normalnie pod wejściem, tak samo po zabiegu wsiąść pod wejściem.
Przedstawicielowi szpitala w Zdunowie porównywanie się do innych pacjentów wydało się nie na miejscu.
– Proszę nie licytować się na schorzenia i pamiętać o tym, że nie każdą chorobę widać gołym okiem – mówi Tomasz Owsik-Kozłowski.