gra pod netto
Pod marketem na ulicy Piłsudskiego od kilku tygodni siedzi i gra na akordeonie bardzo młody, ciemnoskóry chłopiec. Fot. Emilia Chanczewska

Straż Miejska w Stargardzie: żebranie na ulicy jest zabronione

Co innego pan ładnie grający na saksofonie czy trąbce albo dziewczyna na skrzypcach, których spotkać można przy wejściu do parku Chrobrego. Co innego, chłopczyk siedzący z akordeonem pod netto. Jeszcze co innego, to mężczyzna proszący pod Lidlem o pieniądze na rzekomą operację. W Stargardzie nasiliło się zbieranie pieniędzy na ulicach.

Trudno nie mieć wątpliwości, na co rzeczywiście przeznaczane są uzyskane w ten sposób pieniądze. I czy w ogóle można je zgodnie z prawem – w taki sposób zbierać?

Zwróciliśmy się z prośbą do Straży Miejskiej w Stargardzie, by wypowiedziała się w tej sprawie.

Żebranie w miejscu publicznym według Kodeksu wykroczeń jest karalne podkreśla Wiesław Dubij, komendant Straży Miejskiej w Stargardzie. – Kodeks wykroczeń przewiduje karalność za żebranie w miejscu publicznym. Osoba, która łamie ten przepis może być pociągnięta do odpowiedzialności. Na takie postępowanie reagujemy i podejmujemy interwencje.

Kto, mając środki egzystencji lub będąc zdolny do pracy, żebrze w miejscu publicznym, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1500 złotych albo karze nagany.

Art. 58 par. 1 Kodeksu wykroczeń

Natomiast omijaniem powyższego jest opisane postępowanie, a mianowicie osoba gra na instrumencie, obok leży czapka i ludzie dobrowolnie rzucają grosz. Jest to nagminnie stosowane, zwłaszcza w miejscowościach nadmorskich. W Stargardzie ostatnio pojawiło się to w kilku miejscach. I w takim przypadku wątpliwe jest żebranie – dodaje Wiesław Dubij.

Inna sytuacja, niż granie na instrumentach i zbiórce datków np. do otwartych futerałów na instrumenty, to niczym nieudokumentowana zbiórka na cele zdrowotne.

Nasza internautka skontaktowała się w tym tygodniu z redakcją opisując sytuację, z jaką się spotkała pod Lidlem przy ulicy Popiela. Pod sklepem stał mężczyzna proszący klientów o pomoc finansową. Miał przy sobie zalaminowaną kartkę, którą internautce udało się uwiecznić na zdjęciu.

zbiórka

– Nie umiałam przejść obojętnie, bo dziwi mnie, gdy schorowani ludzie nie są pod opieką jakiejś fundacji czy instytucji miejskich, gminnych. Nie wiem czy go dobrze zrozumiałam – mówi, że urodził się w Polsce, ale nie mówi całkiem płynnie po polsku – jest ze Szczecina, zbiera na leki. Z zakupów nic nie chciał, ewentualnie wodę, więc mu kupiłam. Zrobiłam zdjęcie kartki, którą trzymał żeby zapytać na forum czy ktoś coś wie na temat tego pana, ale skoro jest ze Szczecina to zwątpiłam. Podchodzę dość nieufnie do takich osób z zalaminowanymi kartkami i numerem konta – opisuje stargardzianka.

Pytanie internautki także przekazaliśmy Straży Miejskiej w Stargardzie, z prośbą o zajęcie stanowiska. Czy tak można?

Jeżeli chodzi o zbieranie datków dla poszkodowanych, chorych itp., musi to być fundacja, zgłoszona i z decyzją – zgodą marszałka lub wojewody – wyjaśnia Wiesław Dubij z SM Stargard. – Ten pan pod Lidlem nie powinien zbierać datków na takie zalaminowane zdjęcie, nie jest to dokument pozwalający za zbiórkę datków.

Przy okazji poruszania tematu zbierania pieniędzy na stargardzkich ulicach, warto odnotować jeszcze jedno, dość dyskusyjne zjawisko. Nieletnie dzieci zarabiają podczas wakacji sprzedając przechodniom lemoniadę. W ostatnich dniach na takie prowizoryczne stoiska natknęłam się przy galerii Starówka i na ulicy Piłsudskiego. Zapraszam do dyskusji…