Przed wyborami samorządowymi 7 kwietnia rozmawiamy z Sebastianem Szwajlikiem ze Stargardu, kandydatem Trzeciej Drogi w wyborach do sejmiku województwa zachodniopomorskiego.
Nie pierwszy raz startuje pan w wyborach samorządowych. Był pan radnym w mieście lub powiecie. Dlaczego teraz sejmik zachodniopomorski?
Mam doświadczenie, które powinno przysłużyć się lokalnej społeczności. Bycie radnym na szczeblu miejskim i powiatowym dało mi wiedzę o wartości i potencjale obu tych samorządów. Sejmik to kolejny szczebel samorządu, który spina je terytorialnie. To sejmik ma czasami ten najistotniejszy wpływ na rozwój danej miejscowości. Tam na przykład decyduje się, gdzie będą przeznaczone środki na infrastrukturę turystyczną, gdzie będzie dojeżdżać szczecińska kolej metropolitarna i z jaką częstotliwością , czy która instytucja kultury, czy oświaty, czy naukowa otrzyma wsparcie finansowe. Mnie najbardziej zależy, by był utrzymany kierunek proeuropejski i by przede wszystkim nie przespać momentu lobbystycznego przy rozlokowywaniu tych ogromnych środków z Krajowego Planu Odbudowy. Chcę, by miejsce z którego otrzymuję od lat zaufanie publiczne wyglądało jeszcze bardziej zacnie, europejsko, by mieć przekonanie, że przyszło nam żyć w dobrym miejscu.
Czy radny sejmiku wojewódzkiego może rzeczywiście zdziałać tam coś dobrego na rzecz swojego regionu, w pana przypadku stargardzkiego?
Wychodzę z założenia, że radny musi – musi być sprawnym i skutecznym. Jak będą zamknięte drzwi, to nie trzeba w tępy sposób ich wyważać, tylko spróbować wejść z gracją przez okno, serdecznie pozdrowić decydenta i ważną sprawę dla swojej społeczności załatwić. I kulturalnie drzwiami wyjść. Sprawność i skuteczność oraz bycie w swoim środowisku, to wyborcze kryterium. I tu nie ma reguły, że tacy są tylko w jednym, czy drugim komitecie wyborczym, na taką ocenę trzeba sobie zapracować. Dyskwalifikuję kandydatów na poziomie samorządów, dla których ważniejszy jest światopogląd, albo szafują tematami kompletnie odklejonymi od samorządu, albo tacy, którzy decydują się być aktywnymi reprezentantami środowiska na kilka miesięcy przed wyborami. Każdy radny na każdym szczeblu samorządowym uczestniczy w organie kolegialnym i bez drużyny o sukces trudniej. Dlatego trzeba mieć umiejętność, by wprowadzić swój cel indywidualny do gry drużynowej. O moich indywidualnych zamysłach rozpisuję się szerzej w internecie na fanapge na facebooku.
Sebastian Szwajlik czasem chyba zdejmuje garnitur i jest mniej oficjalny. Ma pan jakieś pasje, zainteresowania?
Ooo, i to jeszcze ile. Domyślam się, że ujawniając moje prywatne życie ociepliłbym dodatkowo swój publiczny wizerunek. Owszem, czasami zdarza się mi coś tam wrzucić do social mediów, ale czym tego mniej za drzwiami domu, tym większa dla mnie wartość. Lubię być aktywny ruchowo, stąd tym zewsząd mogę zarażać: trekkingiem bez spiny, podróżami na własną rękę, majsterkowaniem zrób to sam, wędkarstwem na ryby, ale nie po ryby, czynnym sadownictwem i ogrodnictwem, badmintonem w amatorskim wydaniu, a football, to już z pozycji fotela. Gawędzić godzinami mogę zaś w szerokim wydaniu o historii, w kilku dziedzinach to i nawet na przyzwoitym poziomie. Jednak to wszystko musi być w normie, by nie zachwiać priorytetem, bo zawsze nim była najbliższa rodzina.