Łukasz Rzążewski

Leon zawodowiec: całe życie walka

Ma 34 lata, a od 11 jest w ciągłym treningu. Zawodnik MMA, bokser, Łukasz Rzążewski, dla znajomych Leon. Codziennie walczy także z odległością do pokonania i z samym sobą. Mieszka w podstargardzkim Trzebiatowie, w Stargardzie rozpoczęła się jego wielka sportowa pasja i właśnie wrócił tu na treningi, na salę przy ulicy Rzeźniczej 11.

Stargard z pasją – odcinek 24

W Stargardzie i regionie zawodników trenujących MMA, czyli mieszane sztuki walki, zrzeszonych w różnych klubach, z Berserkerami na czele, jest naprawdę wielu. Taki jak on – Łukasz Rzążewski – bohater kolejnego odcinka naszej motywującej (mamy nadzieję!) serii Stargard z pasją, jest tylko jeden! Dlaczego? Łukasz, choć tego nie widać i nie słychać, jest osobą ze sprzężoną niepełnosprawnością. Ma deficyty fizyczne i intelektualne, spowodowane dziecięcym porażeniem mózgowym. Wielkie wrażenie robi progres, jaki dokonał się w nim dzięki uprawianemu już od 11 lat sportowi, a jest to głównie klasyczny boks.

– Skupiam się na boksie, to moja dyscyplina koronna – mówi Łukasz Rzążewski, którego spotkać też można na boisku piłkarskim. – Zacząłem trenować w klubie Berserkers, bo po prostu chciałem zgubić wagę. Poszedłem na trening i powiedziałem do Tomasza Stasiaka, że skoro ma czarny pas, to może mu się uda zrobić coś i ze mną. 8 lat temu trafiłem do grupy zaawansowanej na boks do Tomka Stasiaka. Było ciężko, na drugi dzień miałem zakwasy, ale od tamtej pory wciąż trenuję. Dzięki temu lepiej się czuje, lepiej mi się chodzi. Nie traktuję treningów jako rehabilitacji, ale jak normalną pracę! Oczywiście też jako pasję. Jestem osobą niepełnosprawną i to się nie zmieni, dysfunkcje zawsze będą, ale traktuję sport jako pracę, w której się doszkalam, wciąż się uczę. Teraz trenuję w Szczecinie, gdzie mnie już nie wychowują, bo wychowywał mnie Tomek Stasiak, ale tam mnie ustawiają boksersko. Tam jest typowa stójka, typowy boks! W Stargardzie jest inny boks, pod MMA, a ja jestem w normalnym, stójkowym boksie. Marzę o tym, że jak usprawnię nogę, nauczę technik, to zacznę też parter. Zobaczymy!

Walka

Łukasz bierze udział w walkach pokazowych, charytatywnych. Na koncie ma 3 wygrane walki i jeden remis. Dał się poznać z silnego lewego, po którym jednemu z przeciwników pękł łuk brwiowy.

– Walczyłem z pięciokrotnym mistrzem Polski Tomaszem Królem, drugą walkę z mistrzem Europy Rafałem Jackiewiczem, trzecią stoczyłem z nadzieją polskiego boksu olimpijskiego Gracjanem Królikowskim, czwartą z jednym z największych bokserów wagi ciężkiej w Polsce Marcinem Rekowskim – wspomina. – Wychodzisz na ring, jest pierwszy gong i stres odchodzi.

Jeżeli chodzi o wagę, odkąd trenuje zrzucił ok. 20 kg (gdy zaczynał ważył ponad 100!).

Wstaje o godzinie 4.30

Łukasz bardzo wcześniej zaczyna każdy dzień.

– Wstaję o 4.30. o 5 jem śniadanie, o 5.25 jadę rowerem do Krąpiela, o 6.02 wyjeżdżam z Krąpiela do Stargardu i równo o 7 jadę na Szczecin, na boks, jeżeli na 9 rano, to w domu jestem z powrotem o 13, a jak mam treningi na 10.30, to w domu z powrotem jestem o 16-16.30 – opowiada. – W domu codziennie mi nawijają: zmęczysz się, ledwo chodzisz, ale idziesz, idziesz, te nogi ciągniesz. Wiadomo, jak to mama, boi się. A ja chodzę i jeżdżę, a momenty załamania mam tylko jak… deszcz pada! Jak sobie radzę w trudnych chwilach? Robię trening!

Jak jest na treningach w Szczecinie, w BKS Olimp Szczecin?

– Na początku się bałem, myślałem że będzie różnie. Przyjdzie chłop, poboksuje worek i wyjdzie. Jednak opieka Tomasza Stasiaka i moich trenerów w Szczecinie powoduje, że jestem traktowany normalnie, jak normalny zawodnik. Wykonuję takie same treningi i staram się być najlepszy – wyznaje Łukasz. – Wychowałem się na wiosce, w czasach gdy nikt nie patrzył czy jesteś chory, upośledzony, czy masz problemy czy nie, wszyscy trzymaliśmy się razem, jedliśmy z jednej miski, piliśmy z jednego kubka, i tak zostało do dziś. Jestem tam Leonem, tak się dawno przyjęło, i tak jest. To były czasy, że kto nie uprawiał żadnego sportu, ten był miękki. Ja grałem w piłkę nożną, stałem na bramce.

Został bohaterem książki

Łukasz może się poszczycić własną biografią, a raczej książkowym reportażem, którego jest głównym bohaterem, autorstwa Małgorzaty Gwiazdy-Elmerych, dziennikarki TV ze Szczecina. Pozycja nosi tytuł „Dopóki walczysz, jesteś…” i miała swoją stargardzką, bardzo udaną premierę w miniony czwartek, w SCK.

Spotkanie w SCK
Spotkanie na Małej Scenie SCK, od lewej Joanna Tomczak, Łukasz Rzążewski, Tomasz Stasiak, Aleksandra Zalewska-Stankiewicz, Małgorzata Gwiazda-Elmerych, fot. Emilia Chanczewska

Nie byłeś najsłodszym wychowankiem, byłeś trudny, byłeś gad!

– wspominają byli wychowawcy Łukasza

Łukasz wygrał życie

Pierwszym trenerem Łukasza był stargardzianin, Tomasz „Pająk” Stasiak, będący dla Łukasza mentorem.

– Byłem pewny, że nie przyjdzie, gdy dowiedziałem się o jego problemach zdrowotnych – mówił trener Tomasz „Pająk” Stasiak. – Do tej pory nie mieliśmy w klubie takiej osoby, z niepełnosprawnością, ale już od pierwszego treningu zauważyłem w Łukaszu potencjał, bo nie było czegoś takiego, że on mówi, że nie może czegoś zrobić. Wykonywał, lepiej lub gorzej, każde ćwiczenie. Już po pierwszych zajęciach wiedziałem, że będzie ok! W Łukaszu zaszła wielka zmiana, bardzo mocno zmienił się mentalnie i fizycznie. Teraz ćwiczy z grupą zaawansowaną i w niektórych ćwiczeniach jest jeszcze lepszy. Zrobił stumilowy krok i uważam, że jest to sukces na skalę Europy. Stał się też bardziej błyskotliwy, gdyż przebywa w gronie osób, w którym żartujemy, rozmawiamy na wiele tematów. Na pewno stał się bardziej pewny siebie, bardziej odważny. Moim zdaniem, Łukasz wygrał nie tylko walki, on wygrał życie. Wierzyłem i wierzę, że osiągnie sukces.

Łukasz z trenerem Tomaszem
Łukasz z trenerem Tomaszem, fot. Emilia Chanczewska

Trener Tomasz podkreśla, że bardzo docenia w Łukaszu to, że jest wobec niego lojalny.

Łukasz Rzążewski w starostwie
Fot. stargardzkie starostwo

Upartość, ale i pokora

Pytam Łukasza, co mu dają (prawie) codzienne treningi?

– Dają mi charakter, kiedyś nie byłem tak uparty, łatwo rezygnowałem, przez te 11 lat ciężkiej pracy – odpowiada. – To są same plusy, a do tego też pokora, bo ogólnie sport uczy pokory. Fajnie się czuję, że zrzuciłem te 20 kg, a co do wyników – to nie pamiętam kiedy robiłem badania! Wyniki robię tylko w sporcie! Nie mam czasu chodzić po lekarzach.

Łukasza znów można spotkać w „Rzeźni”, czyli sali treningowej stargardzkich Berserkerów, przy ulicy Rzeźniczej 11 w Stargardzie. W miniony piątek 24 marca br. miał tam wspólny trening z super ekipą ze Środowiskowego Domu Samopomocy w Reczu, która wróciła tam po około 3 latach przerwy.

Łukasz i ekipa z ŚDS Recz
Łukasz i ekipa z ŚDS Recz, fot. Środowiskowy Dom Samopomocy w Reczu

Sport to dla mnie i pasja, i praca. Od poniedziałku do piątku mam treningi, a w weekendy pomagam przy piłkarskich meczach. Jak sobie sam nie zrobię wolnego weekendu, to nie mam przerwy. Czasem robię sobie dzień przerwy, jak jestem bardzo zmęczony. Nie lubię się z tego swojego rytmu wyrywać, bo się wtedy nudzę!

Łukasz Rzążewski, sportowiec
Łukasz Rzążewski w SCK
Łukasz Rzążewski w SCK, fot. Emilia Chanczewska

Co dalej, Łukaszu?

Nie wiem! Nie planuję, ważne są codzienne treningi – odpowiada szczerze. – Ale coś tam jednak w planie jest: prawdopodobnie 19 maja odbędzie się w Przecławiu moja walka z Kamilem Młodzińskim, który przyjedzie ze Śląska. Będzie to na gali King Promotion Boxing Night 3, organizowanej przez mojego przyjaciela i trenera ze Szczecina, Tomasza Króla. Na dniach to się rozstrzygnie. Mam nadzieję, że tam zawalczę! Siłę mam, trzeba mi życzyć tylko zdrowia!

Trzymamy zatem kciuki i życzymy dużo zdrowia!!!