Przed tygodniem w szpitalu w Stargardzie doszło do sytuacji, która zbulwersowała matkę dwóch małych dziewczynek. Gdy z chorymi dziećmi szukała pomocy w poradni okazało się, że lekarz wyszedł przed czasem. Pełnomocnik pacjenta przyznaje, że takie sytuacje mają miejsce i wyjaśnia, dlaczego.
Stargardzianka tak opisuje sytuację, w której się znalazła: Lekarz w przychodni przyszpitalnej – opieka nocna – wyszedł przed skończeniem dyżuru. Teoretycznie trwa on od 18 do 8, ale jak się dzisiaj dowiedziałam, wszyscy wychodzą przed 7. Zatem do 8 nikt nie pełni tam dyżuru… Miałam trudną sytuację z dziećmi i usłyszałam, że nikt nas nie przyjmie. Czy to faktycznie jest spod hasła „wszyscy tak robią”, jak to określiła pielęgniarka będąca tam o poranku. Sytuacja była okropnie nieprzyjemna, wzięłam zatem nazwisko lekarza, który wyszedł, choć pielęgniarka nie chciała mi go podać za nic na świecie. Byłam straszona nawet policją, bo podniosłam głos. Kuriozalna akcja.
Jak dodaje kobieta, pielęgniarka na koniec stwierdziła, że ją rozumie, ale nie pomoże.
– Ponoć lekarze sobie wychodzą, bo po drodze do domu mogą pojechać na wizytę domową do kogoś… Nie wiem czy tak to funkcjonuje, ale to chyba niemożliwe żeby przez półtorej godziny nie było tam lekarza – komentuje stargardzianka. – Udało mi się cudem dostać na wizytę w przychodni, dziewczynki leżą i czekają do 11… A mogły już dostać leki i być po wizycie, bo całą noc praktycznie nie spały aż w końcu pojechaliśmy na opiekę do przyszpitalnej. Byłam tam ok 6.30. Czułam się tam jak intruz… Pani powiedziała, że ta sytuacja nie jest powodem do podnoszenia głosu i mam na nią nie krzyczeć bo tu są kamery, wszystko się nagrywa, a poza tym zaraz wezwie policję, jak się nie uspokoję.. Chodziło o to, że chciałam znać nazwisko lekarza i tej pani (finalnie swojego nie podała), bo powiedziałam, że chcę złożyć skargę. Stąd straszenie kamerami i policją… Matka z dwójką chorych dzieci… I wzywanie policji. Dramat. W przychodni zazwyczaj o 7.15 nie ma już „numerków” do pediatry, więc zgarnęłam dzieci i myślę ok, w przychodni na dyżurze nam pomogą. Jakże się zdziwiłam.
Poprosiliśmy w stargardzkim szpitalu o odniesienie się do opisanej przez czytelniczkę sytuacji.
– W odpowiedzi na przedstawione okoliczności dotyczące organizacji udzielania świadczeń w ramach działalności Poradni Nocnej i Świątecznej Opieki Zdrowotnej, uprzejmie pragnę jaskrawo wskazać na przewlekłe trudności w zapewnieniu ciągłości udzielania świadczeń w tejże Poradni – odpowiada Rafał Dziubek, kierownik Ambulatoryjnej Opieki Specjalistycznej, Działu Organizacyjno-Prawnego oraz Pełnomocnik ds. Praw Pacjenta w Samodzielnym Publicznym Wielospecjalistycznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej w Stargardzie. – Spowodowane jest to głównie faktem braku lekarzy chętnych do pracy w tym zakresie w dni powszednie i w szczególności w dni świąteczne. Ponadto w tutejszej Poradni przyjmują lekarze, którzy na co dzień pracują w innych podmiotach leczniczych (macierzystych), będących ich podstawowym miejscem udzielania świadczeń.
SPWZOZ w Stargardzie potwierdza, że w incydentalnych przypadkach lekarze opuszczali Poradnię przed godziną 8 rano. Związane to było z koniecznością stawienia się tych osób w macierzystym miejscu ich pracy.
– Każdorazowo po ujawnieniu takiego zdarzenia lekarze byli dyscyplinowani w zakresie przestrzegania harmonogramu udzielania świadczeń – informuje Rafał Dziubek. – W sytuacji kiedy część lekarzy wypowie obowiązujące umowy w tym zakresie, to z powodu braku możliwości ich zastąpienia przez innych lekarzy z pewnością doprowadzi to do całkowitego ograniczenia dostępności do świadczeń w wybrane dni tygodnia. W stanach nagłych w związku z chwilowym brakiem lekarza w miejscu udzielania świadczeń, spowodowanym m.in. wyjazdem do pacjenta do miejsca jego pobytu lub wyjazdem związanym z koniecznością stwierdzenia zgonu, czy chociażby opuszczeniem poradni na krótko przed jej zamknięciem, dostępny jest zespół pielęgniarek, który w przypadku stwierdzenia pogorszenia się stanu pacjenta oczekującego na świadczenia podczas nieobecności lekarza ma możliwość posiłkowania się dostępnością pozostającego do dyspozycji Szpitalnego Oddziału Ratunkowego oraz specjalistycznych oddziałów szpitalnych, w tym oddziału pediatrycznego w tej samej lokalizacji.
SPWZOZ w Stargardzie nie skomentował konkretnej sytuacji, opisanej przez stargardziankę „ze względu na odmienny opis okoliczności pobytu w poradni przedstawiany przez osobę skarżącą z opisem zdarzenia przedstawionym przez personel poradni, dotyczących komunikacji interpersonalnej.”
– Znaczący odsetek pacjentów zgłaszających się do Poradni Nocnej i Świątecznej Opieki Zdrowotnej stanowią osoby, którym nie udało się w ciągu dnia dostać do lekarzy Podstawowej Opieki Zdrowotnej – podkreśla R. Dziubek. – Niejednokrotnie obserwowano pacjentów oczekujących w kolejce do poradni, na ponad godzinę przed jej otwarciem. Odnotowywano ponadto zgłaszających się do poradni pacjentów tuż przed jej zamknięciem.
– Nic nie wnosi, a raczej przerzuca odpowiedzialność na pacjenta… – komentuje odpowiedź stargardzianka, która zgłosiła nam interwencję. – I to zdziwienie, że pacjent czeka na pomoc, bo nie wie czy jej udzielą w przychodni lub bo jej nie udzielili… Zawsze miałam przeświadczenie, że lekarze są od leczenia i pomocy, a nie od odhaczania dyżuru przed czasem. Widocznie się myliłam.