podsumowanie
Fot. Grzegorz Drążek. Obrazek ten pasuje do podsumowania wyników stargardzkich kandydatów.

PiS jak skoczek narciarski. Oddał najdłuższy skok, ale konkursu nie wygrał. Stargard też przegrał

Oficjalne wyniki wyborów parlamentarnych zostały ogłoszone. Do Sejmu weszli: PiS (35,38 proc. – 194 mandaty), KO (30,70 – 157), Trzecia Droga (14,40 – 65), Nowa Lewica (8,61 – 26), Konfederacja (7,16 – 18). Senat: Pakt Senacki – 66 mandatów, PiS – 34. Nikt ze Stargardu i całego powiatu stargardzkiego nie dostał się do parlamentu.

Komentarz Stargard.News

Od wieczoru wyborczego w niedzielę ze środowiska PiS płynie przekaz: wygraliśmy! Jarosław Kaczyński podkreślał nawet: wygraliśmy po raz czwarty. Wtórowali mu inni politycy PiS. Nie mają racji. PiS wygrało głosowanie w wyborach do Sejmu, ale wyborów nie wygrało. Wybory do Sejmu wygrywają ci, którzy zdobywają sejmową większość. Jeśli PiS jej nie stworzy, jeśli nie utworzy rządu – wybory przegra.

PiS można porównać do skoczka narciarskiego, który oddał najdłuższy skok w konkursie, ale sędziowie słabo ocenili styl jego lotu, dodatkowo odjęto mu dużo punktów za silny wiatr pod narty i skończyło się miejscem poza podium. Tak właśnie jest z PiS-em. Ma największy procent głosów w wyborach do Sejmu, jednak przeciwnicy dostali dodatkowe punkty za mocny wiatr w plecy poprzez mobilizację ich elektoratu, a PiS-owi odjęte zostały punkty za rozlewającą się dookoła nachalną propagandę i butę w kampanii, której wielu wyborców miało już dość. I wszystko wskazuje na to, że skończy się wyborczą porażką PiS-u, bez większości w Sejmie, bez utworzenia rządu i w efekcie posłom tej formacji przyjdzie przenieść się do ław opozycji.

A co ze Stargardem? Po raz pierwszy od 1989 roku Stargard i cały region stargardzki nie będzie miał przedstawiciela w parlamencie. Słabo. To porażka. To wstyd. Stargard to nie jest malutkie miasteczko, a cały powiat stargardzki jest największym powiatem w województwie zachodniopomorskim, jeśli chodzi o liczbę mieszkańców i 35 powiatem pośród ponad 300 w kraju pod względem powierzchni. Nie powinno być tak, że w wyborach parlamentarnych ani jeden kandydat stąd nie zdobywa mandatu, czy to do Sejmu czy Senatu. Może nie każdy pamięta, ale w kadencji 2011-2015 nasz region miał dwoje posłów (Zofia Ławrynowicz, Michał Jach) i senatora (Sławomir Preiss). W kadencji 2015-2019 w Sejmie dalej byli i Ławrynowicz i Jach.

Dlaczego więc teraz, po trzydziestu czterech latach, parlament będzie bez reprezentanta Stargardu i powiatu stargardzkiego? Region stargardzki nie ma od jakiegoś czasu wyrazistych polityków, wykraczających swoim działaniem poza granice Stargardu. Owszem, jest Michał Jach z PiS-u, który przez trzy kadencje był posłem, a w kadencji 2019-2023 nawet przewodniczył sejmowej Komisji Obrony Narodowej. Kiedy jednak przychodzi do wyborów, otrzymuje na liście swojego ugrupowania najwyżej czwarte miejsce. Cztery lata temu jeszcze udało mu się z tej pozycji zdobyć mandat posła. Tym razem już nie. Wywieszenie największego w Stargardzie baneru wyborczego w środku miasta to za mało, by przekonać do siebie mieszkańców. W tych wyborach zagłosowało na niego mniej mieszkańców Stargardu niż w 2019 roku, a przecież mieliśmy teraz rekordową frekwencję. O ile poza Stargardem przybyło mu nieco poparcia, to w Stargardzie, który reprezentuje, tak nie było. Może dlatego, że stargardzianie nie widzieli jego działań na rzecz miasta. Przez cztery lata nie było nawet słychać, by walczył o przyśpieszenie ślimaczącej się rozbudowy wiaduktów w Stargardzie. Inwestycja ta rozpoczęła się w grudniu 2019 roku i do dzisiaj zrobiono połowę roboty, a już dawno wszystko miało być gotowe. To temat bardzo denerwujący mieszkańców Stargardu. Czy Michał Jach wykorzystał swój mandat posła w tej sprawie? Posiłkując się danymi ze strony internetowej Sejmu dotyczącymi wypowiedzi, interpelacji i zapytań poselskich, dowiedzieć się można, że poseł ze Stargardu w ogóle nie poruszył tego tematu na forum Sejmu.

Problemem Michała Jacha był też start z PiS dwóch innych kandydatów z powiatu stargardzkiego. Siódma na liście Anna Pawlak i dziesiąty Edward Kosmal to wyborcze „odgrzewane kotlety”, ale rozpoznawalni i mający całkiem niezłe poparcie. Pawlak zdobyła 5922 głosy, poprawiając wynik z 2019 roku o 904 głosy. Kosmal, który cztery lata temu dał się poznać wyborcom jako kandydat PiS do Senatu, w wyborach sejmowych uzyskał 3176 głosów. Jachowi do zdobycia mandatu zabrakło 2495 głosów.

Stargard i region stargardzki miał w tych wyborach swoich reprezentantów także na innych listach. Największą szansę na mandat mieli kandydaci Koalicji Obywatelskiej, która w obejmującym Stargard okręgu 41 zdobyła sześć mandatów. Żaden jednak nie trafi do rąk osób ze Stargardu lub okolicy. To potwierdza słabość stargardzkich struktur tego ugrupowania, a konkretnie Platformy Obywatelskiej, która od dziesięciu lat nie potrafi tutaj wyjść z politycznego cienia. W wyborach samorządowych w 2014 i 2018 roku ugrupowanie to nawet nie wystawiło swoich list. W tegorocznych wyborach parlamentarnych stargardzka kandydatka Anna Nowak otrzymała dopiero ósme miejsce i musiała zabiegać nie tyle o głosy, co o zauważenie jej na liście. Zdobyła siódmy wynik, a potrzebowała szóstego. Jestem przekonany, że mając czwartą, piątą lub szóstą pozycję na liście Koalicji Obywatelskiej dzisiaj świętowałaby zdobycie mandatu posłanki. Żeby takie miejsce dostać, stargardzkie struktury partii muszą znaczyć więcej niż znaczą.

Stargardzka lewica jeszcze wcześniej niż Platforma Obywatelska przestała osiągać wyborcze sukcesy na lokalnym podwórku. Jest, istnieje i na tym koniec. W wyborach samorządowych w 2018 roku zdobyła jeden mandat do rady miejskiej Stargardu i to rękoma osoby reprezentującej inne środowisko, które zawiązało wtedy z nią wyborczą współpracę. Stargardzka lewica ewidentnie potrzebuje nowej jakości. Taką mogą jej dać osoby pokroju 32-letniego Bartłomieja Michaliszyna, społecznika, który dostał czternaste miejsce na liście Nowej Lewicy w wyborach do parlamentu. Wynikiem przebił się na dziewiątą pozycję. Bez szans na mandat, ale od czegoś trzeba zacząć.

Trzecia Droga, czyli sojusz PSL i Polski 2050 Szymona Hołowni, dopiero raczkuje i trudno było oczekiwać, by akurat ktoś ze Stargardu, czy regionu stargardzkiego, wywalczył mandat poselski. Start Mieczysława Skawińskiego z siódmej pozycji na liście miał nie tyle zapewnić mu mandat, co zaznaczyć jego obecność w wyborczej rywalizacji i kto wie, może już w przyszłorocznych wyborach samorządowych zbierze tego plony. Podobnie jak choćby Michał Bodek, startujący w wyborach parlamentarnych z czternastego miejsca Koalicji Obywatelskiej radny gminy Marianowo.

Grzegorz Drążek, Stargard.News