Otwarcie Książnicy Stargardzkiej po ponad 3-letnim generalnym remoncie zbliża się wielkimi krokami. Tymczasem jeden z podwykonawców nie otrzymał wynagrodzenia za balustrady, co zademonstrował wieszając na nich kartki.
– Taką oto dziwną sytuację zastałem dziś rano przy bibliotece miejskiej – napisał wczoraj (w niedzielę 20 sierpnia br.) internauta Tomasz. Przysłał zdjęcia, na których widać przyczepione do barierek przy wejściu do Książnicy Stargardzkiej kartki z napisami „Za te balustrady generalny wykonawca nie zapłacił podwykonawcy”, a także zawieszone biało-czerwone ochronne taśmy.
Jak się okazuje, to dwie inne sprawy, choć obydwie mają związek z kończącą się modernizacją tej placówki (z ostatnich naszych informacji wynika, że otwarcie po remoncie miało się odbyć na koniec września br.). Taśmy to tylko tymczasowe zagrodzenie po wylewce.
– Była robiona wylewka i przygrodziliśmy wejście by wyschło – wyjaśnia Anna Kucharska z Książnicy Stargardzkiej, która z drugą sprawą kieruje nas do magistratu.
Ta okazuje się poważniejsza, bo dotyczy braku porozumienia przy rozliczeniu głównego wykonawcy z podwykonawcą.
– Sprawa nie należy do łatwych, niestety jednak w skali kraju wcale nie jest odosobniona – podkreśla Piotr Styczewski, rzecznik Urzędu Miejskiego w Stargardzie. – Zrobiliśmy co w naszej mocy, żeby chronić podwykonawcę. Ta zaległa kwota została przez nas zatrzymana generalnemu wykonawcy z faktury końcowej. Pieniądze trafiły na konto depozytowe do czasu rozstrzygnięcia sprawy. Procedura odzyskania zaległych środków odbywa się na drodze sądowej i jest od nas niezależna. Jednak, jak już wspomniałem, są one zabezpieczone i w momencie uregulowania sytuacji w kontekście prawnym, będą mogły trafić do podwykonawcy.