Klienci musieli zostać wyproszeni, a sklep zamknięty. Otwarty został dopiero po przewietrzeniu. To efekt zachowania jednego z klientów dyskontu przy końcu ulicy Szczecińskiej w Stargardzie.
Miejska legenda powstała wokół wydarzeń z sobotniego (11 marca 2023 roku), popołudniowego (przed godziną 14) zdarzenia w sklepie Biedronka przy ulicy Szczecińskiej 127 w Stargardzie.
Internauta Robert donosił, że „młody człowiek wszedł do Biedronki na Szczecińskiej z gazem i maczetą. Obsikał gazem ochroniarza i się odgrażał za to, że chwilę wcześniej kazano mu opuścić sklep, bo wszedł z psem. Został zabrany przez policję po tym jak został zatrzymany przez dwóch klientów tego sklepu.”
To nie pierwszy raz, gdy stargardzcy internauci dopisują do zdarzeń posiadanie „maczety” przez ich uczestników. Policja kategorycznie temu zaprzecza.
Mężczyzna zakłócał ład i porządek publiczny. Było podejrzenie, że użył gazu pieprzowego w stosunku do ochroniarza sklepu. Nie miał przy sobie żadnych niebezpiecznych przedmiotów. Został zatrzymany do innej sprawy, nie z tej interwencji.
– wstępne ustalenia stargardzkiej policji, informuje mł. asp. Justyna Siwarska z KPP Stargard
Nasza czytelniczka Agata opisuje, że przed godziną 14 w sobotę klienci zostali wyproszeni, a sklep zamknięty. Pyta, co się stało? I takie pytanie zadaliśmy w biurze prasowym sklepu.
– Informujemy, że w sobotę 11 marca doszło do sytuacji, w której agresywny klient użył gazu pieprzowego w kierunku pracownika ochrony sklepu – informuje redakcję Stargard.News Renata Gawrońska, kierownik operacji i sprzedaży w sieci Biedronka, odpowiedzialna m.in. za sklep w Stargardzie, przy ulicy Szczecińskiej 127. – Konieczne było wezwanie odpowiednich służb, które interweniowały w sprawie. Pozostali klienci zostali poproszeni o opuszczenie placówki, która została zamknięta na około 2 godziny. Sklep został przewietrzony i ponownie otwarty tego samego dnia.