Natalia Rudzińska
Natalia Rudzińska

Na pomoc Natalii. Jej ręce i nogi odmawiają posłuszeństwa, ciało ciągle drży, z ust płyną niekontrolowane przekleństwa…

Niełatwe koleje losu sprawiły, że do Stargardu trafiła Ewa Rudzińska ze swoją 20-letnią ciężko chorą córką Natalią. Choruje na najgorszą postać zespołu Tourette’a, dystonii, padaczki, ma też zwyrodnienie zwojów podstawnych.

– Obecnie przebywamy na stargardzkim terenie szukając pomocy u różnych specjalistów. Nasze życie jest na walizkach. Błąkamy się szukając pomocy po całej Polsce – opowiada Ewa Rudzińska. – Społeczeństwo zazwyczaj wie o najlżejszych przypadkach tej choroby, dlatego często zdarza nam się usłyszeć niemiłe słowa od nieznajomych, że córka nie powinna się urodzić, powinna poddać się eutanazji lub po prostu wyzwiska kierowane do mnie i do córki: po co jeszcze żyje na tym świecie, niech umrze. Sytuacja jaka spotkała córkę przerasta i załamuje niejednego człowieka, lekarza i profesora. Dlatego próbuję gdzie tylko mogę, by pokonać finansową barierę.

Ewa została sama z nieuleczalnie chorą 20-letnią córką. Natalia choruje na najgorszą postać zespołu Tourette’a, dystonii, padaczki, ma zwyrodnienie zwojów podstawnych.

– Niełatwo jest żyć z takimi chorobami, gdy pod nogami napotykamy ciągle na kłody. Na wyleczenie całkowite nie ma szans, choroba jest nieuleczalna, a w córki przypadku to najgorsza postać – mówi Ewa Rudzińska. – Próbujemy ją odrobinę ujarzmić, by zmniejszyć jej koszmar na co dzień. Córka przeszła już kilka operacji na otwartym mózgu, następne przed nią. Dziś przez tak postępujące choroby jest jak roślina. Wymaga 24-godzinnej opieki i pielęgnacji. Profesor załamując ręce zaproponował założyć zbiórkę w tak beznadziejnej sytuacji, by choć odrobinę finansowo udało się odciążyć nasz skromny budżet. Tak też zrobiłam lecz wciąż niewiele udało się zebrać. To co zebrałam wydałam na leczenie, rehabilitację córki i środki higieny, a pech prześladuje nas dalej… Kolejne łóżka, wózki inwalidzkie rozpadają się, a na nowe niestety mnie nie stać.

Mama Natalii apeluje do ludzi dobrej woli: Zareaguj – Pilnie potrzebna jest pomoc – Nie bądź obojętny! – Wpłać choć symboliczną sumę!

TUTAJ link do zbiórki.

Najgorsza postać nieuleczalnej choroby zmieniła w koszmar życie Natalii. Pomocy!!! Cóż odpowiedzieć chorej osobie, gdy pyta czy życie ma jeszcze sens? Dlaczego los ją tak okrutnie karze? Mimo tak młodego wieku świat jej poległ w gruzach, mimo że kiedyś była bardzo zdolną osobą, zapowiadała się dla niej niesamowita kariera, chciała zostać prawnikiem, pomagać darmowo biednym, pokrzywdzonym przez los osobom.

Dziś jednak sama potrzebuje wsparcia, pomocy, pozostaje zamknięta w czterech ścianach. Nie o takim życiu marzy człowiek, a w dodatku młody. Ręce, nogi odmawiają posłuszeństwa, ciało ciągle drży, z ust płyną liczne niekontrolowane przekleństwa, a oczy widzą już tylko przez ostrą mgłę. Brak jest kontroli potrzeb fizjologicznych.

Natalia bardzo pragnie, by świat dowiedział się o tak okrutnej chorobie w najgorszym wydaniu. Kiedy każdy dzień to koszmar, z którym trzeba się zmierzyć i tak dzień po dniu. A specjalistyczny sprzęt, którego tak bardzo potrzebuje, wciąż ulega zniszczeniu.

Błagam Państwa, pomóżcie mi zebrać na nowy i na córki leczenie! Póki jestem na tym świecie nie oddam córki do żadnego hospicjum! Chciałabym jej ulżyć choć trochę w chorobie i zapewnić jej godne życie. Dziś postanowiłam wziąć los w swoje ręce by choć odrobinę zaoszczędzić kosztem mnie. Postanowiłam spożywać tylko jeden posiłek, by choć odrobinę odłożyć na lepsze życie Natalii.

Dlatego zwracam się do Państwa z ogromną prośbą – błaganiem w tak drastycznej sytuacji o pomoc, zrozumienie i wsparcie chociażby najdrobniejsze finansowe, tak by dowiedział się o tym cały świat, jak życie przez choroby może zamienić się w koszmar!

Bardzo prosimy ludzi dobrych serc również o nawet najmniejsze wpłaty, modlitwę i pozytywną energię dla cierpiącej Natalii. Ona wciąż wierzy w Państwa moc pomagania. Jesteście wspaniali.

TUTAJ raz jeszcze aktywny link do zbiórki na rzecz Natalii.

Bez niczyjej pomocy nie daję już rady, znajomi, rodzina i przyjaciele odwrócili się od nas przez tak drastyczne, postępujące choroby. Nikt z Państwa nie chciałby zobaczyć w takim stanie swojego dziecka, stąd też moja wielka determinacja, po słowach profesorów, że nie mogę się załamać i poddać. Trzeba walczyć z przeciwnościami losu!

Ewa Burzyńska, mama Natalii