Tomasz Juchniewicz
Tomasz Juchniewicz ze Stargardu zmarł śmiercią tragiczną 4 grudnia 2024 r. Fot. archiwum prywatne

Tomasz Juchniewicz ze Stargardu został zakatowany. Rodzina błaga o informacje

Minęło 5 miesięcy od tragicznej śmierci 51-letniego stargardzianina. Ciężko pobity i przemarznięty trafił z zaułku w centrum miasta do szpitala. Tam nie udało się uratować mu życia. Córka zmarłego Tomasza Juchniewicza apeluje: Jeśli ktoś ma jakieś informacje dotyczące tej sprawy, które mogłyby pomóc naszej rodzinie, proszę o kontakt. Nie bójmy się otworzyć na prawdę.

Na portalu Stargard.News opisywaliśmy czarną serię śmierci mężczyzn w miejscach publicznych, do której doszło na początku grudnia minionego roku. W tym także tragiczną śmierć 51-letniego Tomasza Juchniewicza:

Dziś córka pana Tomasza, Oliwia Juchniewicz, opublikowała na Facebooku dramatyczny apel o pomoc w ustaleniu sprawców śmiertelnego pobicia. Za jej zgodą publikujemy go na naszych łamach:

Witam. Na zdjęciu widnieje mój tata – Tomasz Juchniewicz. Miał on 51 lat i drugie tyle do przeżycia. Niestety, nie było mu dane przeżyć tego pięknego i starczego wieku. Nie było mu dane dożyć do ślubu własnych dzieci ani poznać swoich wnuków. Nie było mu dane zaznać spokoju w ostatnich chwilach życia. Dnia 03.12.2024 został brutalnie pobity i wrzucony do wnęki z odchodami w Stargardzie między ulicą Wyszyńskiego i Czarnieckiego.

Wyszyńskiego
Miejsce przy ulicy Wyszyńskiego, z którego pogotowie zabrało pobitego mężczyznę, fot. Emilia Chanczewska

Został pozbawiony szansy na śmierć w godnych warunkach. Został znaleziony 04.12.2024 z hipotermią. Jego ciało było istną bryłą lodu pokrytą licznymi obrażeniami – złamaniami, pęknięciami, siniakami, krwiakami. Nie wyglądał jak mój tata, który był przy mnie przez osiemnaście lat mojego życia. Nie przypominał siebie, a rozpoznanie go zajęło mi chwilę. Wyobraźcie sobie Państwo, do jakiego stanu musieli doprowadzić mordercy niewinnego człowieka, aby własna rodzina nie mogła uwierzyć w to, kogo widzi. I nie był to szok, było to zmasakrowane ciało. Jakim trzeba być człowiekiem, żeby tak potraktować drugą osobę? Już podaję odpowiedź. Osoba ta nie powinna być nawet uznawana za człowieka, a za potwora. Normalny człowiek w żadnym wypadku nie wyrządziłby takiej krzywdy. Uczucie, w którym uświadamiasz sobie, że tamta rozmowa była ostatnią z bliską Ci osobą jest destrukcyjne. Nigdy sobie nie wybaczysz tego, że mogłeś/mogłaś coś zrobić, aby ją uratować. Aby ją uchronić. Już do końca życia będziesz budzić się z wszechogarniającym Cię poczuciem winy, że nie zrobiłeś/zrobiłaś nic z powodu strachu.

Mój tata nie zasłużył na taką śmierć. Nikt na taką nie zasłużył. Jego ostatnie słowa były skierowane do pani, która odnalazła go, gdy jeszcze żył. Gdy wykonywał swoje ostatnie oddechy. Brzmiały one tak – „wie pani co, w życiu miałem dużo szczęścia, ale tym razem czuję, że umieram”. Umierał w samotności. Umierał z myślą, że cała rodzina go nienawidzi przez to, że popełniał błędy jak każdy człowiek. Jesteśmy tylko ludźmi. Mamy prawo do zabłądzenia w życiu i obrania złej drogi.

Umierał w nieludzkich warunkach – pozbawiony możliwości kontaktu z rodziną, pozbawiony możliwości poproszenia o pomoc. Dlaczego? Każdego dnia zadaję sobie to pytanie dlaczego akurat on? Czym sobie zasłużył na taką śmierć? Na śmierć pełną bestialstwa i okrucieństwa. Na śmierć pozbawioną spokoju i cierpienia. Umierał w katuszach i męczarniach. Co zatem robi nasza polska służba? Wydaje mi się, że absolutnie nic. Jak to mówią – brak świadków, brak sprawy. Zignorujmy przecież kompletnie fakt, że wszędzie były kamery. Zignorujmy fakt, że rodzina miała dużo informacji i nawet nie próbowali się skontaktować z nią, aby może choć trochę pomóc ująć sprawców. Zignorujmy fakt, że przez „związane ręce” polskiej służby sprawcy tej tragicznej śmierci chodzą po świecie bezkarnie, szukając kolejnej ich ofiary. A najlepiej zignorujmy fakt, że przez gniew i niestabilność emocjonalną potworów pod maską człowieka nie żyje niewinny człowiek.

Człowiek posiadający kochającą rodzinę, kochającą partnerkę, plany i marzenia. Do tego czasu nie dostaliśmy nawet opisu sekcji zwłok, bo po co? Trzymajmy wszystko na ostatnią chwilę. I nie, powodem przechowywania takich informacji nie jest brak lekarza, który mógłby taką opinię wystawić, ale zachowajmy to dla siebie.

Gdzie jest tu sprawiedliwość? Gdzie są osoby, które doprowadziły do śmierci mojego taty? Chcę ujrzeć ich twarze. Chcę zobaczyć, kogo mój tata miał przed oczami, cierpiąc i prosząc o to, by przestali. By go zostawili. Chcę mieć możliwość z nimi porozmawiać. Dowiedzieć się, jaki mieli motyw i co mają w głowie, że dopuścili się do tak karygodnego czynu. Gdzie jest mój tata? Odebrali mi możliwość spędzenia z nim długich lat. Odebrali mi moje wszystko. Mam nadzieję, że sprawiedliwość ich sięgnie. To, co przeżyłam wraz z najbliższymi jest uczuciem nie do opisania. Nie życzyłabym tego nawet najgorszemu wrogowi. Liczę na to, że sprawa się rozwiąże, a ja wraz z całą moją rodziną będziemy w końcu mogli odetchnąć i budzić się bez nurtujących nas pytań – dlaczego? W jaki sposób?

Jeśli ktoś ma jakieś informacje dotyczące tej sprawy, które mogłyby pomóc naszej rodzinie, proszę o kontakt. Nie bójmy się otworzyć na prawdę.

Oliwia Juchniewicz

Redakcja Stargard.News zwróciła się dziś do rzecznika Prokuratury Okręgowej w Szczecinie z pytaniem o stan śledztwa w sprawie śmiertelnego pobicia Tomasza Juchniewicza. Czekamy na odpowiedź.

Aktualizacja, 5.05.2025 r., godz. 12.45

– Śledztwo pozostaje w toku. Prokurator wciąż oczekuje na opinię biegłych medyków sądowych z sekcji zwłok – informuje w zastępstwie rzecznika prokurator Julia Szozda. – W sprawie gromadzony jest dalszy materiał dowodowy.