Stargard tabliczki o dofinansowaniu
Fot. Grzegorz Drążek

Nie upiększają Stargardu. Zajmują miejsce, przeszkadzają. Na trawnikach, chodnikach, rondach

Realizując inwestycje z dofinansowaniem, beneficjenci muszą na koniec umieścić w widocznym miejscu tablicę z informacją o tym, skąd pochodzi dofinansowanie. Potem te tablice zostają na lata, raczej psując wizerunek miasta niż go poprawiając.

Temat ten nie jest nowy i nie dotyczy tylko Stargardu. Różnej wielkości tablice, ustawiane między innymi na trawnikach czy chodnikach, nie są ozdobą miasta. Niektóre stoją latami, a z roku na rok wyglądają coraz gorzej. Miasto musi się godzić na stawianie takich tablic, bo takie są odgórne przepisy.

W Stargardzie ostatnio taką dużą tablicę ustawiono przy kościele św. Ducha, w związku z dofinansowaniem remontu daszków. No i stoi, szpecąc okolicę, niepotrzebnie zajmując miejsce i utrudniając przejście.

Zainspirowani tą nowością, objechaliśmy Stargard i zrobiliśmy trochę zdjęć podobnych tablic informacyjnych w różnych rejonach miasta. Przy Bramie Wałowej całkowicie wyblakła. Na ulicy Piłsudskiego brudna. Obok Bastei blaknie. Na ul. Krzywoustego na przekrzywionym słupie. Na ulicy Spokojnej w dwóch miejscach, w obu przekrzywiona. Na niedawno wybudowanym bloku STBS przy ulicy Kościuszki zawisła przy samym wejściu, jakby to ona była najważniejsza. Kolegiatę, cenny zabytek, uraczono dwiema tabliczkami na murze zewnętrznym. Są jeszcze duże tablice na rondach, jak choćby na ulicy Podleśnej.

Nasz komentarz

Po co to wszystko? Po to, żeby ludzie wiedzieli i pamiętali, że to polski rząd, jakieś ministerstwo lub Unia Europejska daje pieniądze na inwestycje w miastach, gminach czy powiatach. Tego, że wydawane są pieniądze mieszkańców, podatników, na tablicach nikt nie zaznacza. Nikt też nie pyta mieszkańców, czy chcą coś takiego na co dzień oglądać na ulicach swoich miast. Ci, którzy narzucili obowiązek montowania na widoku tablic informujących o dofinansowaniu jakiejś inwestycji, powinni w swoich domach porozstawiać takie tablice po pokojach i codziennie na nie patrzeć. Ciekawe, czy by im się to podobało i po jakim czasie by je wyrzucili?

Grzegorz Drążek